Uwielbiam Jego spojrzenie. Te pełne niewiadomego oczy, ich głębie, a zarazem chłód. Ich nutkę ironi i arogancji, ale czasem też mocnego wkurwienia - są magiczne.
Żyjesz na pozór, na przekór, na opak, na swój sposób, na dwa tryby, na niby. Wybierasz źle, fatalnie, najgorzej, dobrze, trafnie, rzadziej najlepiej. Kochasz za mało, za późno, za wcześnie, za bardzo, za coś.
A ty? Ile razy wykręciłaś się od spotkań z przyjaciółmi, twierdząc, że masz naukę, a nawet nie zajrzałaś do książek tylko siedziałaś w domu i się zadręczałaś, zagłębiałaś w smutku?