 |
Stał na środku jej mieszkania i napiął wszystkie mięśnie. 'Odwołaj to, co powiedziałaś.' Warknął, a dźwięk tych słów zgniótł jej płuca. Pokręciła przecząco głową, a on w ułamku sekundy znalazł się na wprost niej. 'Odwołaj to, dziwko.' Mówił to tak, jakby czerpał z tego przyjemność. W jego źrenicach nie widziała już nic z tego faceta, którego pokochała. Nagle uniósł rękę ponad ich głowy i wymierzył jej policzek z taką siłą, że upadła na podłogę, potrącając przy okazji stolik. 'A nie mówiłem?' Zaśmiał się dźwięcznie. 'Spróbuj ją jeszcze raz tknąć.' Usłyszeli głos od drzwi. Przez zamglone oczy widziała sylwetkę brata, który bił do nieprzytomności jej oprawcę. Po kilku minutach był już przy niej. Kołyszący delikatnie jej poobijane ciało i szepcący, że będzie dobrze. 'Tak bardzo się bałam.' Szepnęła mu w ramiona. Ściągnął brwi i przytulił ją mocniej. 'Zabiję skurwiela.' Czuł, jak poranione kostki zaczynają boleć. Nikt, już nigdy, nie skrzywdzi jego siostry.
|
|
 |
Obudziła się z ogromnym kacem. Sięgnęła po butelkę wody, którą mama stawiała jej po sobocie przy łóżku. Dopiero po kilku minutach ogarnęła, że spała u niego. Wyszła z pokoju do łazienki. Przemyła twarz, związała niedbale włosy i ubrała się w jego koszulkę, w której niemal się topiła. Wróciła z powrotem, ale jego nie było. Odwróciła się w stronę drzwi i wpadła w ramiona ukochanego. 'Wystraszyłeś mnie!' Powiedziała poruszona. Zaśmiał się tylko, pocałował ją w czoło i poszedł się położyć. Stała tak, jak sierota na środku pokoju i patrzyła na mężczyznę, który napinał swoje mięśnie przy każdym ruchu, który marszczył czoło w niewytłumaczalnie słodki sposób i przygryzał delikatnie wargi w skupieniu. Kiedy w końcu ułożył się wygodnie spojrzał na nią i uniósł jedną brew do góry. 'W takim stroju wyglądasz najśliczniej.' Puścił jej oczko. Przechylił głowę i znów zagryzł seksownie wargę. Znalazła się obok niego z niebywałą szybkością. Utonęli w pocałunkach ciał.
|
|
 |
Stała w cieniu latarni i paliła, czwartą z kolei, fajkę. Jej organy słuchowe co jakiś czas przecinał grzmot nadchodzącej burzy, a serce łomotało z ogromną prędkością na myśl o tym, że jest sama. W wolnej dłoni ściskała klucze od mieszkania, które wbijały się z bólem w skórę. 'No, dajesz.' Powiedziała cicho do siebie i ruszyła w stronę domu. Usłyszała za sobą kroki i zwiększyła tempo, kiedy się odwróciła zobaczyła postać mężczyzny z kapturem na głowie. Jej szybki krok z każdą chwilą zamieniał się w bieg. I tak nie zdążyła uciec-po kilku sekundach obiekt jej strachu trzymał ją za ramię. 'A myślałem, że pamiętasz jeszcze mój styl chodzenia.' Powiedział cicho. Strzepnęła jego rękę. 'Popierdolony jesteś, czy jak?' Warknęła. 'Chciałem tylko Ci uświadomić, że nie powinnaś chodzić tu sama.' Powiedział z troską w głosie. Podszedł bliżej i musnął jej usta. 'Nie przychodź tu sama.' Powtórzył. Zniknął po chwili. Zostawił ją samą z wiatrem i kołaczącym sercem.
|
|
 |
Czasem po prostu chciałabym się do Ciebie przytulić, bez żadnego konkretnego powodu. Pójść do parku, gdzie w promieniach słońca mienią się różnymi kolorami jesienne liście. Usiąść pod drzewem, patrzeć w niebo. Powiedzieć coś, cokolwiek, bo wiem, że mogę rozmawiać z Tobą o wszystkim. Spojrzeć w Twe oczy... Gładzić dłoń. Dotykać Twej twarzy. Ust . Pocałować. Poczuć się jak mała dziewczynka, bezbronna, bezpieczna w Twych objęciach. Chciałabym zapomnieć o tym, co było. Żyć chwilą obecną. Pragnę usnąć wtulona w Ciebie. Obudzić się kiedyś słysząc z Twych ust moje imię. Czuć, że jestem Ci potrzebna, wiedzieć, że jedyna. Chcę się z Tobą drażnić, pokłócić... Tylko po to, by później się czule pogodzić... I tęsknić wiedząc, że i Ty tęsknisz ...
|
|
 |
było jakoś parę minut przed pierwszą w nocy.chwiejnym krokiem wracała do domu z babskiego wieczoru. tego dnia z samego rana pokłócili się - Ona poszła na imprezę, On pojechał do innego miasta z kumplami. dopijała właśnie wino, gdy usłyszała dzwonek telefonu. na wyświetlaczu widniał napis 'Miś ;*'. niechętnie odebrała nie odzywając się. ' kochanie nie pij już, wróć do domu i ubierz się, bo będziesz jutro chora' - usłyszała. popatrzyła na rękę w której trzymała wino i kurtkę, oraz na gęsią skórkę na rękach. uśmiechnęła się sama do siebie - tak dobrze ją znał. zaczęła rozmowę, nadal udając obrażoną i próbując zaprzeczyć iż wcale nie pije, a kurtkę jak najbardziej ma na sobie.
|
|
 |
szczerość może i boli, ale przynajmniej wiesz na czym stoisz
|
|
 |
boję się, że nie zmienię nic.
|
|
 |
|
nie łudź się, każdy czasem nawala.
|
|
 |
Jesteś niczym innym niż kłamstwo,
twoja miłość jest tylko kłamstwem.
|
|
 |
You can hide behind your stories, but don’t take me for a fool!
|
|
 |
I can’t bite my tongue forever, while you try to play it cool.
|
|
|
|