 |
|
"to przed bez Ciebie było tylko po to, żebym mógł przeżyć to po już z Tobą."
|
|
 |
|
Szeptem mówię do ciebie pojedyncze słowa, bojąc się, że któreś z nich mogłoby być teraz nieodpowiednie. Gładzę delikatnie opuszkami palców wnętrze twojej dłoni. Linia rozumu. To prawie irracjonalne, że dwa różne światy połączyliśmy w jedno. Linia życia. To takie nieprawdopodobne, że zdołaliśmy się odnaleźć wśród innych ludzi. Jedno spotkanie, jedno spojrzenie, a ja już wiedziałam, że to właśnie ty. Linia serca. Linia mojego serca. Linia mojej miłości do ciebie. Linia mnie na twojej dłoni. To takie proste. Nie musisz nic mówić. Teraz słowa nie są nam potrzebne. Potrzebujemy ciszy. Musimy zasłuchać się w swoje oddechy i zacząć w końcu rozumieć dlaczego tak się stało. Dlaczego my. Chciałabym, żebyś wiedział jak wiele uczucia kryje w sobie i jak wiele miłości jestem w stanie ci podarować. Linia serca. Spójrz na nią. Przyłóż dłoń do mojej. Pasuje idealnie. Tak, teraz rozumiem. Tak po prostu miało być. Nie istniejemy bez siebie, to przecież takie proste. /dontforgot
|
|
 |
|
- Kocham Cie. - Teraz tak mówisz. - A kiedy mam to mówić ? - Zawsze. - Wiesz przecież, jak jest. - Wiem. Tak się tylko łudziłam.
|
|
 |
|
Pozbieram się. Zresztą, który to już raz?
|
|
 |
|
nie powiemy tego, mimo że oboje to czujemy
|
|
 |
|
to jest tak - że mówisz im wiele, że ufasz im cholernie. a przy tym tak bardzo nie myślisz. ogarnij, to moje ziomki, odkąd pamiętam. to ludzie za którymi biegnę w najgorsze bagno, nawet w najlepszych butach. i teraz pomyśl - śmiesz twierdzić, że mi nie powiedzą? że Twoje kłamstwa zostaną między Wami? własnie dlatego jestem ich tak bardzo pewna - bo wiem, że zawsze będą działać na moją korzyść, że każde złe słowo w moją stronę, obróci się przeciwko nadawcy - że zrobią dla mojego szczęścia dużo, i jeszcze więcej. || kissmyshoes
|
|
 |
|
łykałam tego setki, próbując czuć się lepiej, i licząc na to, że w końcu połknę coś na kolory, by w końcu moje życia nabrało barw. piłam ją litrami, próbując odciąć się od rzeczywistości. wciągałam kilometrami, byle tylko nie zejść z bomby, byle tylko nie zacząć normalnie myśleć. robiłam wszystko by nie pamiętać, by nie czuć, by nie musieć odnaleźć się w normalnym świecie. nie przekonało mnie przedawkowanie, i tak bliska śmierć. nie przekonał mnie też komisariat, kurator, czy psycholog. nie przekonał mnie nawet brat. nie chciałam walczyć. chciałam zniknąć, po prostu nie istnieć. z czasem przenokała mnie miłość, która okazała się takim samym gównem, jak te wcześniejsze uzależnienia. okazała się niczym wartościowym - pustymi słowami, i gestami, bagnem... || kissmyshoes
|
|
 |
|
kochałeś mnie? nie opowiadaj bajek. Twoje pierdolone kłamstwa były tak perfekcyjne, że nie miałam pojęcia w co tak naprawdę się pakuję. byłam jedyna? w to też już nie wierzę. to ja raniłam? to przeze mnie był każdy kolejny kieliszek? gówno prawda. to ja byłam tu ofiarą. to ja byłam faszerowana kłamstwami, nienawiścią, i sztucznością. to ja byłam robiona w chuja. więc proszę Cię - nie pierdol mi tu teraz, że to moja wina, bo to gówno prawda - tak samo jak Twoje rzekome uczucia do mnie. || kissmyshoes
|
|
 |
|
chciałabym się przed tym wszystkim schować. chciałabym zamknąć oczy i obudzić się całkowicie sprawna, i zdrowa. chciałabym nie musieć odmawiać sobie kolejnych treningów. chciałabym żyć pasją, żyć tańcem, i robić to każdego dnia. chciałabym nie być tak bardzo ograniczona... tak bardzo odcięta od tego, co kocham. || kissmyshoes
|
|
 |
|
nie jestem w tym dobra. za każdym razem się potykam albo uciekam. jestem strasznie niepewna. boję się kolejnego złamanego serca. a jednak z każdym dniem pojawia się w mojej głowie myśl, impuls, który mówi mi że nadchodzi mój czas. serce podpowiada mi, że moje dłonie, usta, ciało, dusza, serce może być czyjąś własnością. taką zamianą za odrobinę czułości i bezpieczeństwa. gdzieś tam jest ktoś, kto zmieni cały mój świat. bezczelnie wejdzie do niego i pokoloruje najjaśniejszymi barwami tęczy i zostanie już na zawsze, aby w każdej chwili mój nanieść jakieś poprawki. uratuje mnie. podniesie moje roztrzaskane serce, wyleczy wszystkie blizny, słodkim szeptem uciszy złowrogie myśli. czuję jak to nadchodzi. z każdym dniem jest coraz bliżej mnie, uśmiechając się najpiękniej na świecie. ale to jeszcze nie teraz, nie dzisiaj.
|
|
 |
|
ludzie są chorzy. są mściwi i bezlitośni. doskonale wyczują każdą twoją słabość, każdą trudniejszą chwilę i zrobią wszystko aby jeszcze bardziej cię zniszczyć. pozbawią cię całej radości. poniżą, zgniotą, zdepczą i zostawią. wrócą dopiero, gdy zaczniesz się podnosić, ale nie pozwolą ci na to. podłożą nogę, jeszcze bardziej dokopią. ich satysfakcją jest twój ból. najszczęśliwsi są kiedy umierasz. błagasz kogokolwiek o pomoc, a oni ironicznie śmieją ci się prosto w twarz. chcę stąd uciec jak najdalej, ale gdziekolwiek bym nie poszła, wszystko będzie tak samo, wszędzie ci sami ludzie. nie pasuję do tej układanki. jestem zbyt słaba na walkę i oni doskonale o tym wiedzą.
|
|
|
|