 |
Idąc ulicą spotkałam Ciebie, z kolegami.Mijaliśmy się, ty zamiast się przywitać, zacząłeś śmiać się ze mnie ze swoją paczką.Olałam to.Poszłam dalej.Godzinę potem wracając z moim skarbem i jego dobrymi kumplami po raz kolejny zobaczyłam tam Ciebie.Zamiast głupio się uśmiechać, zrzedła Ci mina.Zobaczyłeś,że idę za ręke z wysokim brunetem,który pod pachą ma deskorolkę,a na ramieniu ma mój plecak.Zdziwiłeś sie,gdy mój "bóg" nachylił się i czule mnie pocałował.Żałuj,że nie widziałeś swojej miny.Fajnie było popatrzeć na twarz skrajnie załamanej osoby.Z satysfakcją w oczach minęliśmy Ciebie i twoją bandę.Myślałeś,że się załamie po rozstaniu? Ojj wybacz, nie było za czym płakać.
|
|
 |
mamo złamałem rękę
-nie pierdol
-no przyrzekam ci na wszystko :D
|
|
 |
kochaj mnie, może jutro umrę
|
|
 |
Wracasz po ciężkim dniu.Zasiadasz przy komputerze.Włączasz komunikator, otwierasz archiwum, po raz kolejny w tym tygodniu czytasz wiadomości od niego.Nie wytrzymujesz napięcia.Wstajesz, siadasz na kanapie.Zamykasz powieki.Łzy mimowolnie lecą ci z oczu.Próbujesz je powstrzymać, chociaż dobrze wiesz,że nie dasz rady.Starasz się końcem rękawa, wytrzeć z wilgotnych policzków rozmazany tusz.Coraz więcej kruczoczarnych łez spływa po twoich bladych policzkach.W końcu odpuszczasz.Osuwasz się na podłogę.Twoje bezsilne ciało nie daje żadnych cech, jakby żyło.Bo bez niego,ciężko normalnie funkcjonować.
|
|
 |
-śniłaś mi się.
-woow.
-uprawialiśmy to, bez zabezpieczeń..obudziłem się z krzykiem..
- i jak ci było? Dobra jestem ?
-skąd! Krzyczałem, bo spadłaś z tych gór...uprawianie wspinaczki górskiej kompletnie ci nie leży..
|
|
 |
– Bzykanie owszem. Miłość bynajmniej. Miłość to niewola, płacz i zgrzytanie pochwy. Jezu, to chyba nie jest z Biblii?
|
|
 |
Spotkali się nagle i przez przypadek, a okazało się, że czekali na siebie całe życie.
|
|
|
|