 |
Wiem że można trafić lepiej niż Ty trafiłaś na mnie, ale możesz mi uwierzyć, że Ty to wszystko dla mnie.
|
|
 |
Gdzie dzisiaj jesteś? Bo mnie od wczoraj nie ma. Z kim dzisiaj jesteś? Żadnych wątpliwości nie mam. Nikogo nie obwiniam, to ostatni poemat-to to my zjebaliśmy, nie dowidzenia.
|
|
 |
Dobrze gotujesz, dbasz o moje zdrowie-mówiłem Ci to nieraz, że cudowny z Ciebie człowiek. Szanujesz innych ludzi, dobrze się z nimi czujesz, nie odpierdalasz fochów, zajebiście całujesz. Masz miliony zalet, zaskakujesz mnie stale. Jesteś i do pokochania i pierwsza na balet. Uwielbiam, kochanie, sposób w jaki się śmiejesz... masz tylko jedną wadę-kurwa, nie istniejesz.
|
|
 |
kiedyś spijemy toast za te śmieszne plany i za to co jeszcze przed nami
|
|
 |
Wiem tęsknie, wiem- nie powinienem. Co zrobić mam, już sam tego nie wiem. Wystarczyła tylko sekunda spojrzenia.
|
|
 |
Uczę się na obłędach i wyciągam proszki, głosy w mojej głowie, potwory jak Game. Rozpadam się, poskładaj mnie i sklej.
|
|
 |
Pewnie jak to usłyszysz weźmiesz i we mnie zwątpisz, wszystko tu się zaczyna od pierwszej pięćdziesiątki, później piję w chuj czasu, wie o czym mówię Pihu, nie obywa się również bez innych specyfików. Kurwa, sieję zniszczenie, nie pamiętam gdzie byłem, jedno co mi tam świta to tylko, że piłem.
|
|
 |
Wypłukuję dni tygodnia w głowie ciągle mam ją, wpadnij kiedyś poniszczyć się z nami, hotele, zło.
Zimno cola po melanżu nad ranem, piąta godzina, potrzebuję uczucia... ale może być kokaina.
|
|
 |
Słyszę głosy w mojej głowie jak Doom, wszędzie blisko. Wszystko jedno czy stanie serce od wódki z Red Bullem, czy na afterze u nieznajomej zarażę się jakimś gównem.
|
|
 |
Wpadam w szklaną pułapkę to wciąż butelka wódki, nic nie zmieniam gdy popijam nią ostatni Velbutrin.
|
|
 |
Zamknij oczy i idź aż Cię rozjebie w środku!
|
|
 |
Co był piękne nie wróci już było – minęło.
|
|
|
|