  |
` codzienna patologia. Codzienne kłótnie rodziców w pokoju za ścianą. Codzienne poczucie bezsilności i błaganie żeby w końcu ten koszmar się skończył. Faceci wchodzący na klatkę schodową tylko po to, żeby zgwałcić w niej kolejną zupełnie niczego nie świadomą laskę. I ta szeroko pojęta młodzież, która szuka ucieczki od tego syfu w narkotykach w piwnicach bloków. Ściany które słuchają najlepszego rapu w Poznaniu. Kobieta w ciąży, która była świadkiem zabójstwa. Przyjaźnie zawarte do końca, stworzone na wspólnych, mocnych przeżyciach i doświadczeniach. Beton, który codziennie przyjmuje w siebie mnóstwo wódki bo nieraz już nawet nie idzie utrzymać flaszki w ręku z niemocy. Ta cholerna atmosfera w której jedyne co jest zawarte to ból i cierpienie. Może dla Ciebie to niewyobrażalne, ale to właśnie dzieje się obok. / abstractiions.
|
|
  |
` rozstali się dla wspólnego dobra, a teraz co? On siedzi na klatce schodowej, bije pięściami w zimne ściany pijąc kolejną flaszkę, a na to przepala ją blantem. Ona leży na łóżku w domu przepełnionym brakiem miłości. Płacze? Jasne że płacze. Nie mogę pogodzić się z tym wszystkim. Z tym, że tak łatwo się poddała w walce o resztki jego osobowości, którą stopniowo zabijały narkotyki. Nie umie odpowiedzieć sobie na pytania dlaczego z taką łatwością zakochała się w kimś takim jak on. Czy żałuje? Może to za poważne słowa. Po prostu ma świadomość tego, iż mogło się to potoczyć zupełnie inaczej. / abstractiions.
|
|
  |
` nie wiem co myśli dziewczyna, która na imprezie szmaci się z każdym jak leci. Nie wiem jaki cel ma chłopak, który codziennie pcha sobie w nos coraz więcej tego białego gówna. O co chodzi kobiecie, która zabija własne dziecko. Nie mam pojęcia jaki sens w wymyślaniu plotek na innych mają hejciki. W ogóle nie mogę pojąć jak niby "raperzy" mogą sprzedać swoją twórczość. A te dzieci bo niestety inaczej ich nazwać nie można. Co oni robią ze swoim życiem kiedy to już nawet w wieku przedszkolnym sięgają po flaszkę i szluga. Może i mówi się , że czasy są lepsze, ale na pewno nie ludzie w nich żyjący. / abstractiions.
|
|
 |
Przeraża mnie fakt, jak bardzo się oddalamy. Jak budzimy się, już nie obok siebie i jak zaczynamy każdy, nowy dzień bez siebie. Jak przestajemy się uzupełniać. Naprawdę nie mogę, a nawet nie potrafię zrozumieć tego jak jest, tego jak w tak krótkim czasie zmienia się wszystko to, w co przecież nieugięcie wierzyło każde z nas. Dlaczego nadal tracimy to czego potrzebujemy najbardziej, i zwyczajnie nie potrafimy zrobić już nic? Dlaczego? To nie kwestia poddawania się, czy bezwładnego upadania na deski, nie, to nie to. To tak jakby odpuszczanie sobie siebie, ze świadomością, że mimo to, osobno nie damy sobie rady, że momentalnie wszystko inne straci na znaczeniu. Oddalamy się od tego, co ponoć jeszcze wczoraj było tak istotne, tak ważne, co jeszcze wczoraj miało sens. Stajemy do siebie plecami, i już nie potrafimy się odwrócić. Nie potrafimy tego wszystkiego naprawić. Nie potrafimy walczyć. Walczyć o to co nam pozostało.. walczyć o Nas samych. / Endoftime.
|
|
  |
rozpoczęły się próbne testy. jebane.
|
|
  |
` kiedyś było inaczej. Zamiast fajek pod blokiem były paluszki. Zamiast wódki była woda z kranu. Zamiast narkotyków była oranżada w proszku. Zamiast miłości była ta najprawdziwsza w świecie przyjaźń ta, która dziś jest na prawdę rzadko spotykana. Zamiast pracy była miłość do swoich dzieci. Zamiast kłamstw były szczere rozmowy. Zamiast strasznych potworów były bajki. Zamiast rapu było. No własnie. Rap był od samego początku. Na nim się wychowałam i chociaż nim żyję do dziś. Wszystko zmieniło się na gorsze, ale serce i tak nadal gra jednym rytmem i z tego się cieszę. Cała reszta przemieniła się na jedne wielkie gówno. / abstractiions.
|
|
 |
I w pewnym momencie coś w nas pękło,nie wiem kiedy miało to miejscy.Może wtedy gdy wykrzyczałam o jedno 'nienawidzę Cię' za dużo,albo gdy ty trzasnąłeś drzwiami o jeden ton za głośno.Może któraś z naszych kłótni była zbyt mocna,albo milczenie zbyt wymowne.Przecież obydwoje mamy silne charaktery,jesteśmy kontrowersyjni,uparci i zbyt pewni siebie.I może po drodze zgubiliśmy gdzieś miłość która napędzała cały nasz toksyczny związek.Może zbyt naiwnie wierzyliśmy że po każdej burzy nadejdzie słońce,że zawsze będziemy się godzić skoro tak sprawnie szło nam to do tej pory.Ale przecież każda z kłótni pozostawiała po sobie ślady i cała gorycz,cały nasz ból i żal z dnia na dzień rósł,aż w końcu nie byliśmy w stanie już go udźwignąć.I czemu patrzysz na mnie jak gdybyś chciał się roześmiać a chwilę później rozpłakać?I tak masz rację,może to wszystko jest prawdziwe ale nie jest szczere,bo jutro znów sobie wybaczymy,przecież jesteśmy uzależnieni od siebie/nacpanaaa
|
|
 |
Zmieniłam się , zmieniłam się nawet tego nie zauważając.Nie wiem kiedy dokładnie miało to miejsce ale stało się. Z jednej strony dorosłam , zaczęłam odpowiadać za siebie ale z drugiej wciąż zachowuję się jak rozkapryszona gówniara. Na tygodniu moje życie jest uporządkowane,staram się , walczę ,daje radę i coraz częściej jestem dumna z moim kolejnych posunięć.Jednak w weekendy wciąż upijam się do nieprzytomności,wracam do domu nad ranem jeśli w ogóle wracam.Przesadzam z alkoholem , narkotykami , chłopakami, a nawet marihuaną.Z miesiąca na miesiąc dawki przyjmowanych przeze mnie substancji stają się coraz większe.I chyba , chyba jestem już uzależniona od tego wszystkiego. I dobrze wiem że muszę z tym skończyć nie mam tylko pojęcia jak to zrobić. / nacpanaaa
|
|
 |
CZ1/ wczoraj,własnie wczoraj dotarło do mnie że nie potrafię już kochać , po prostu nie potrafię.Piszę z kolesiem i niby wszystko jest okej,do czasu aż nie zacznie rzucać do mnie tekstami typu 'kotku' kochanie' czy też podtekstami erotycznymi jeśli należy do tych bardziej śmiałych.Poznaje chłopaka na dyskotece,zwykle jestem już na dobrej bani, tańczymy,śmiejemy się , przytulamy,całujemy,rozmawiamy,czasem dochodzi do czegoś więcej a kiedy rano czytam kolejnego z rzędu smsa od niego zaczynam wkurwiać się iż dałam mu swój numer.Nie odpisuje,nie odbieram, wręcz obrzydza mnie każde kolejne przychodzące połączenie i nawet nie wysilam się na tyle by zapisać go w kontaktach.W końcu jakiś facet podoba mi się tak bardzo że sama podchodzę z nawijką,zaczyna między nami iskrzyć.Na początku jest cudownie,spotykamy się często, jednak z dnia na dzień coraz bardziej zaczyna mnie to nudzić i mimo iż cholernie pociąga mnie fizycznie i niewątpliwie też intelektualnie to zaczynam go olewać.I coraz częściej
|
|
 |
CZ 2 / zachowuję się jak szmata okazując najpierw swoje zainteresowanie a później całkowitą obojętność. I nie chcę tego robić, źle mi z tym
kurewsko,ale nie potrafię już inaczej.Wypaliłam się , on mnie wypalił.Zabił we mnie zdolność do kochania. Zostawił
mnie samą ,całkowicie pustą , wybrakowaną / nacpanaaa
|
|
 |
rap , alkohol , marihuana , cocaina , dużo cocainy . Ustawki , balety , cało weekendowe melanże, wyścigi , komisariaty , rozprawy sądowe. Zdemolowane lokale , meliny , ławki w parku , klatki schodowe , piwnice oraz bunkry. Prochy , kwas , amfetamina , przypały , wagary , seks , urwane filmy, ucieczki przed psami , wjazdy na chatę. To co kochałam i nienawidziłam zarazem , i gdzieś tam w samym środku tego wszystkiego MY.Ja może trochę zagubiona ale mimo to cholernie pewna siebie , wyszczekana do granic możliwości z gotową odpowiedzią na każde nawet to nie zadane pytanie. I on , człowiek nie do ogarnięcia , fenomen. Z słuchawkami uszach , nieodłącznym sarkastycznym uśmieszkiem i spojrzeniem dla którego nie jedna panna straciła głowę.I kto by pomyślał że właśnie w tych oczach odnajdę spokój i ukojenie ? Ja i On, odnaleźliśmy tam siebie , będąc w piekle , będąc niemal na dnie , na samym pieprzonym dole / nacpanaaa
|
|
|
|