 |
jest mi łatwo? nie. nigdy nie było mi łatwo mierzyć się z teraźniejszością, a już tym bardziej z przyszłością. nie wiem czy starczy mi nawet sił, aby się ogarnąć w odpowiednim momencie i nadrobić wszystko co tak dawno straciłam. nie wiem, kiedy się obudzę z tego pieprzonego koszmaru, który tak często dusi moją dusze poprzez głębokie rany wspomnień. nie wiem czy zdobędę siłę na kolejną walkę z otaczającym mnie losem. nie wiem czy dam radę wytrwać i pokonać przeciwności, jakie los stawia mi na swojej drodze. nie wiem czy kiedyś uda mi się jeszcze być szczęśliwą osobą. nie wiem czy zacznę żyć tak, jak chcę. nie wiem czy będę w ogóle potrafiła oddychać w tym, jakże sztucznym świecie...
|
|
 |
Cześć, mam do Ciebie prośbę. Mógłbyś mnie przytulić? Tak mocno, abym czuła Ciebie na każdej części mojego ciała. Tak czule, żebym wiedziała, że tuląc mnie, tulisz swój skarb. Tak długo, żebyśmy w tej miłości dotrwali do końca życia. Jedno niewinne objęcie, a jak wielki ma wpływ na nasze dalsze losy.
|
|
 |
A życząc Ci miłości i znalezienia drugiej połówki miałam na myśli kobietę a nie tleniony plastik.
|
|
 |
Ona przy Tobie jaśnieje, wiesz?
|
|
 |
Nawet dziwna miłość jest lepsza od braku miłości.
|
|
 |
Będę wierzyć w nas. Nie mówię,że nigdy nie zwątpię.Otóż zwątpię bo jestem tylko człowiekiem. Mogę zwątpić w Twoją zaradność gdy będziesz próbował wyprasować moją ulubioną bluzkę i przypalisz ją. Mogę zwątpić w Twoją prawdomówność gdy obiecasz mi,że wrócisz na jakąś ustaloną godzinę i nie dotrzymasz słowa. Mogę zwątpić w to czy ja i Ty robimy dobrze gdy pokłócimy się. Mogę zwątpić w poczucie swojego bezpieczeństwa gdy kolejną noc będę musiała spędzić sama w naszym domu gdy będziesz pracował na nocne zmiany. Mogę zwątpić w to,że zawsze będziemy szczęśliwi gdy wykrzyczymy sobie w przypływie szału podłe słowa. Ale przenigdy nie chciałabym zwątpić w Twoją miłość.Jedynie o to chciałabym Cie dziś prosić/hoyden
|
|
 |
Łza spływa swoim torem. Nie jest w stanie po prostu wyparować. Zaznacza mapę mojego smutku po kolejnej kłótni z nim. Nie jestem taka twarda jak uprzednio mi się wydawało. Już nie jestem taka pewna czy naprawdę mogłabym pstryknąć palcem i tak po prostu zakończyć naszą znajomość. Miało być szybko i bezboleśnie. Nawet bez mrugnięcia okiem. Miało,ale chyba nie będzie. Nie mogłam pozwolić przecież mu odjechać. Powiedziałam kilka słów za dużo i te słowa nas podzieliły. Nie mogłam przecież stracić go przez swoją pyskatą buzię czy cięty język.Boże! Ja przecież w ogóle nie chcę go stracić. Czyżbyś wysłuchał moich próśb? I zesłał do mnie miłość?/hoyden
|
|
 |
Ranił mnie swoją obojętnością.Wszystko w jego postawie świadczyło o tym,że ledwo mnie toleruje w swoim świecie i prawie nie zauważa. Owszem był. Ale tylko wtedy gdy było mu wygodnie. Gdy pojawiały się problemy ulatniał się za każdym razem jak para z czajnika czy dym z papierosa. Chciałam nawet,żeby do mnie podszedł i zaczął tak przeraźliwie się na mnie wydzierać. Mógłby też ścisnąć moją rękę odrobinę za mocno i zostawić po sobie ślad w postaci siniaka. Każda reakcja byłaby już lepsza niż ten jego spokój w momencie gdy płakałam przez niego. Gdyby popchnął,uderzył,nakrzyczał znaczyłoby,że budzę w nim jakiekolwiek emocje.Nawet te najgorsze i najobrzydliwsze.Ale nie.. On ciągle był obojętny. Nawet w trakcie kłótni ze mną.Tak cholernie obojętny,że gdybym w przypływie gniewu skoczyła z czwartego piętra obdarzyłby moją znikającą i uderzającą z głuchym łoskotem sylwetkę zaledwie jednym spojrzeniem.Brutalne? Ale prawdziwe../hoyden
|
|
 |
Emanuje od niego taka pozytywna energia,że nie sposób nie uśmiechnąć się nawet w tych najtrudniejszych momentach. Bije z jego serca takie ciepło,że nie da się przy nim zmarznąć. Wydostaje się z niego zawsze taka naturalność,że przy nim każdy chce być sobą.I akceptuje się takim jakim jest. Zrobię wszystko co w mojej mocy by nie zranić go,nie dać mu za bardzo znać o swoim trudnym charakterze i kochać go po prostu za sam fakt,że jest. Zrobię wszystko by ściągnąć na orbitę naszych serc prawdziwą miłość. I nie dam jej uciec choćby nie wiem co się działo. Nie powstrzyma mnie nic i nikt by w końcu ją poznać. Podać jej swoją rękę w geście zapoznania i przyglądać się jak rodzi się pomiędzy nami głęboka więź.Bo bez niej tylko w połowie jestem sobą. Z nią pokazałabym sto procent prawdziwej siebie/hoyden
|
|
 |
Masz wybór - kochasz albo znikasz. ; )
|
|
 |
Nie chcesz bym odeszła. Ja też tego nie chcę. Nie martw się. Dobrze mi z Tobą.Nic mnie nie podkusi,żeby zrobić chociażby krok oddalający mnie od Ciebie.Nigdzie się nie wybieram.Odkąd trafiłam do Twojego serca poznałam prawdziwe znaczenie słowa"mieszkać tam . Znalazłeś mi idealne lokum. Nie jest za ciasno gdzieś pomiędzy szafą,a kanapą. Mam wystarczającą przestrzeń by czuć się tam komfortowo i wygodnie. Nie ogranicza mnie żaden niepotrzebny mebel w postaci jakiejś chorej zazdrości. Dobrze to wszystko urządziłeś. Zadbałeś nawet o najmniejsze szczegóły. Moją sypialnię urządziłeś na kolor czerwony.Tak jak chciałam. By nigdy nie wygasła nasza namiętność.Doskonale ją podsycasz.Nosisz mnie przy sobie. Dzięki temu zawsze jestem z Tobą. W samym środku serca i w twoich myślach. Udało Ci się sprawić by w moich żyłach zatańczyło szczęście.Uderza o ściany mojego serca,przyjemnie muska moją skórę. I nie pozwolę by mnie opuściło i wydostało się na zewnątrz.Będę o nie walczyć jak lwica/hoyden
|
|
 |
Granica między nami była tak cienka, że szybko ją przekroczyliśmy. Bardzo szybko oswoiliśmy się ze sobą, poznaliśmy się i otworzyliśmy przed sobą. Każde z nas na początku udawało, grało, bo czuliśmy się szczęśliwi, chcieliśmy z resztą czuć się szczęśliwi i bezpieczni, bo mieliśmy pewność, że może coś nam się uda. Jednak nie wzięliśmy pod uwagę tego faktu, jak szybko upadniemy, jak bardzo łatwo siebie wzajemnie zniszczymy. To się dla nas nie liczyło, nie było dla nas przeszkód, które mogły nas odrzucić od siebie. Była jedynie niepewność do przyszłości, żyliśmy tym faktem, że coś może nam się udać, nie chcieliśmy podejmować innego ryzyka i bać się, że coś może się przy nas popsuć. Po co z resztą mieliśmy się tego uczyć, skoro los i nasze życie było z początku dla nas tak łaskawe, że mogliśmy iść przed siebie i się niczym nie przejmować? Po co mieliśmy zadręczać sobie głowę nieistniejącymi głupotami, czy sprzecznościami, które wokół nas dryfowały?
|
|
|
|