 |
A z pustką, którą w sobie nosisz, gdzie do tej pory zaszłaś? | Licia Troisi
|
|
 |
Łatwo było Cię pokochać. Wystarczyło zajrzeć w Twoje oczy, upić się Twoim uśmiechem, a serce ochoczo wyrywało się ku Twojej osobie. Ono zobaczyło w Tobie swoje schronienie, od samego początku wiedziało, że potrzebuje tylko Ciebie, nikogo więcej. Jednak nie tak łatwo było Cię kochać. Nie wtedy kiedy znikałeś, kiedy wymykałeś się żeby za chwilę znów wrócić. Sprzeczne sygnały, milczenie, nieobecność. Nigdy nie było mi łatwo. Od początku byłeś tą cholerną zagadką, którą chciałam rozwiązać, byłeś tajemnicą, którą chciałam poznać i zachować tylko dla siebie. Ale Ty ciągle mi to uniemożliwiałeś, wbijałeś noże w moje serce i robiłeś wszystko aby uświadomić mi, że moja miłość wcale nie jest ważna. Od pierwszej chwili byłeś najtrudniejszym człowiekiem jakiego poznałam i może dlatego pokochałam właśnie Ciebie. Nie ma drugiej osoby takiej jak Ty, już nigdy nie będzie i mimo wszystkich tych trudności już zawsze będę kochać tylko Ciebie. / napisana
|
|
 |
Po jakimś czasie spotykasz go i dociera do ciebie jak bardzo byłaś głupia, jak naiwnie wierzyłaś w niemożliwe, jak wiele musiałaś poświęcić by być tylko zauważoną. Widzisz go i uświadamiasz sobie jak wielkim błędem było go kochać, jak wiele przez to straciłaś i kim się stałaś. Rozmawiasz z nim i już wiesz, że się nie zmienił, że to nadal ten sam dzieciak, tylko o kilka lat starszy. Patrzysz mu w oczy i nie dostrzegasz w nich nic wartościowego, nic co mogłoby być warte uwagi, nic czym mógłby ci zaimponować. Uśmiechasz się, ale już wiesz, że jest inaczej. Serce nie wariuje na jego obecność, nogi nie uginają się, kiedy w powietrzu wyczuwalny jest jego zapach. Podajesz mu rękę i żegnasz się, i nie myślisz, kiedy znów będzie ci dane go spotkać, już nie czekasz na niego w tramwaju, nie wypatrujesz zza szyby autobusu jego sylwetki na ulicy, już nie chcesz. Było, minęło. [ yezoo ]
|
|
 |
Właśnie teraz potrzebowałabym z kimś porozmawiać, wygadać się powiedzieć wszystko co leży mi na sercu. Tak po prostu. Przytulić się, wypłakać na ramieniu. Tak na prawdę wiem , ze nikt mnie nie zrozumie. wiem, że zostałam z tym wszystkim sama.. a właśnie w tym momencie potrzebowałabym pieprzone słowa "wszystko będzie dobrze", których nie usłyszę. Wypalam się .
|
|
 |
2. Uwielbiam wtedy Twoje miny i wyraz twarzy, ten uśmiech, te oczy , które widuję tylko wtedy kiedy jesteśmy sami. Nie zauważyłam NIGDY abyś tak samo reagował w rozmowie z kimkolwiek innym. Jestem wzrokowcem. Potrafię dostrzec również to, że odruchowo witając się czy żegnając ze mną przytulasz mnie, czy też dajesz buziaka. Potrafię dostrzec też to, ze kiedy jesteśmy sami jesteś zupełnie inny. Zawsze jesteś grzeczny, szarmancki, wiesz kiedy zażartować, kiedy przeprosić ale kiedy jesteśmy sami jesteś taki.. czuły. Wczoraj dokładnie zdałam sobie z tego sprawę. Jednak.. poczułam też ukucie bólu, smutek.. Chciałam wtulić się w Ciebie i powiedzieć, ze chciałabym tak zostać jednak wiedziałam, że zwyczajnie nie wypada..
|
|
 |
1.Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek spotkam na swojej drodze takiego człowieka jakim jesteś Ty. Wczorajszy wieczór dał mi bardzo dużo do namysłu. Zatęskniłam. Nie tak zwyczajnie bo przecież spędzaliśmy ten wieczór razem. Zatęskniłam za Twoimi ramionami. Za schronieniem jaki mi one dają. Zatęskniłam za tymi chwilami kiedy to potencjalnie dawałeś mi nadzieje na nas. Wiedziałam, że one nie wrócą. Wiedziałam, że jesteśmy przyjaciółmi, którzy się spotykają, pomagają sobie, którzy się wygłupiają, droczą się ze sobą, śmieją, rozmawiają poważnie, ale też którzy potrafią patrzeć sobie w oczy nic nie mówiąc, przytulić się , dać sobie buziaka, nieznacząco się dotknąć. Tak.. z całą pewnością mogę stwierdzić, ze jest między nami coś czego wytłumaczyć nie potrafię. Widzę, że traktujesz mnie na specjalnych zasadach, w pewnym sensie wyróżniając mnie ale tak aby nie było to zauważalne. Jednak potrafię dostrzec ten błysk w oku kiedy spoglądasz ukradkiem na moja reakcję na Twój żart .
|
|
 |
Każdy kolejny, który pojawił się po Tobie, pytał o to samo. Dlaczego jestem tak negatywnie nastawiona na życie i na świat? Dlaczego zawsze przedwcześnie twierdzę i z góry zakładam, że coś się nie uda? Dlaczego nie otwieram się na ludzi? Dlaczego tak mało mówię o sobie? Dlaczego ciągle wmawiam innym i sobie samej, że nie szukam jak na razie silnego, męskiego ramienia? Dlaczego jestem tak wewnętrznie spierdolona? Dlaczego skrywam ból i nie pozwalam się z niego wyleczyć? Aż w końcu pada ostateczne i najbardziej trafne stwierdzenie - ktoś musiał cię bardzo zranić. I chciałoby się odpowiedzieć: zgadza się, kolego, kiedyś ktoś świadomie wyjął mi z klatki piersiowej serce i pozostawił z tą odrażająca nieprzepełnioną jakimkolwiek uczuciem pustką. Lecz próbując uniknąć lamentów i pocieszeń, odpowiadam tylko: ja po prostu taka już jestem, zupełnie bezuczuciowa i obojętna, chłodna od urodzenia. [ yezoo ]
|
|
|
|