 |
- mamo, wychodzę!
- z kim?
- no z koleżankami.
- ze szkoły?
- nie, z więzienia, razem jarałyśmy zioło.
|
|
 |
przestań dawać złudne nadzieje. może wzbudzają we mnie szczęście na jakiś czas, ale później to boli. milion razy mocniej niż powinno.
|
|
 |
najgłębiej patrzą te oczy, które najwięcej płakały.
|
|
 |
a tak na dobranoc spierdole ci życie, okey?
|
|
 |
nigdy nie dziel się szczęściem. nie mów skąd je masz i co sprawiło, że się uśmiechasz. ludzie to jebani egoiści, którzy będą chcieli Ci to odebrać.
|
|
 |
w tych czasach nie ma miłości. trzeba się martwić tylko o własną dupę i dupę bliskich, żeby nam było dobrze. amen.
|
|
 |
ogarnij się dziewczynko, bo już połowa chłopaków wie jaki kolor majtek miałaś dziś na sobie.
|
|
 |
chcę Cię kiedyś spotkać. może być za dwa, a nawet dziesięć lat. chcę poznać Twoją twarz, zobaczyć u boku tą kobietę, którą tak mocno kochasz - chcę zobaczyć Twoje szczęście. obiecaj mi - będziesz szczęśliwy, proszę. wtedy uśmiechnę się szczerze, odwracając głowę w drugą stronę - byś przypadkiem nie musiał zajmować myśli moją osobą by skojarzyć skąd mnie znasz. nie chcę niczego więcej, chcę tylko widzieć szczęście wymalowane na Twojej twarzy - bo należy Ci się ono.
|
|
 |
cieszy mnie fakt iż nabrałam dystansu do Twojej osoby. kiedyś nie potrafiłam tego dokonać, ale dziś jestem już silniejsza.
|
|
 |
wbiegła do sali. w ułamku sekundy zatrzymała się. poczuła jak zaczynają trząść się jej ręce a do oczu napływają łzy. powolnym krokiem podeszła do łóżka. nie wierząc w to co widzi, usiadła na krześle. złapała jego chłodną dłoń. jej wzrok wędrował po jego ciele podłączonym do aparatury. 'dlaczego ty? dlaczego ciebie musiało to spotkać? czym sobie na to zasłużyłeś?' - mówiła, przykładając jego rękę do swojej twarzy. 'kocham cię, nie zostawiaj mnie, rozumiesz ? wiem że mnie słyszysz' - szeptała z nadzieją, że nagle otworzy oczy i obieca, że będzie przy niej, bo to jeszcze nie jego czas, aby umierać. łudziła się, mimo że lekarze dawali mu tylko kilka dni. kilka pierdolonych dni... / mojekuurwazycie
|
|
 |
Szczerze mówiąc, jestem cholernie ciekawa czy zależy Ci na mnie chodź trochę. Czy myślisz o mnie tak intensywnie jak mi mówisz, czy to po prosty zwykłe brednie.
|
|
 |
- cieszę się, że znalazłaś czas żeby ze Mną porozmawiać. - rzucił patrząc Jej prosto w oczy. - taa. jesteś tutaj, bo chcesz Mnie przeprosić? żałujesz, że to się zjebało? stoisz tu i zamierzasz wciskać Mi kolejne kłamstwa, tak? żebym miała co robić w nocy. uprzedzam twoje głupie gadanie. nic pomiędzy nami nie będzie, nie wrócimy do siebie i ponownie nie stworzymy wspólnego My. choć serce wali Mi jak oszalałe to i tak nienawidzę Cię za całą przeszłość. - wyrzuciła z siebie. - mogę coś zrobić? - zapytał. - tak. wsiądź do samochodu, odjedź i już nigdy więcej tu nie przyjeżdżaj. - syknęła, definitywnie kończąc najbardziej bolesny rozdział w życiu o nazwie ON.
|
|
|
|