 |
"i musiałam zamknąć drzwi za sobą przy tym paląc mosty, teraz wiem że nie ma żadnych szans już dla tej znajomości"
|
|
 |
w mózgu jest 14 miliardów neuronów, impulsy przebiegają z prędkością 700 km na godzinę.
większości z odruchów nie kontrolujemy. na przykład dreszczy, gęsiej skórki ani wyrzutu adrenaliny.
nasze ciało podąża za instynktem. dlatego tak trudno jest je kontrolować. oczywiście zdarzają się impulsy,
których nie chcemy kontrolować, a później tego żałujemy.
|
|
 |
denerwują mnie ludzie którzy uważają że mnie znają po jednej rozmowie, podają się za moich kumpli, a w rzeczywistości, nie wiedzą o mnie nic więcej niż moje imię i to jakie pale fajki. | rap_jest_jeden
|
|
 |
Wszystko wyciska ze mnie łzy, rozczula do granic możliwości. Nawet podłoga nie chcę już bezczelnie wpijać się w moje zmarznięte ciało, jak dawniej. Wargi trzęsą się, zimno mi i strach podchodzi do gardła. Leżę w bezruchu, wśród śmiertelnej ciszy, papierosy z winem przestały mi smakować, tylko pusta butelka po piwie stoi na parapecie. Nie można nic nie pić, kiedy czujesz, że cała Twoja osoba chce zapomnieć, dokładnie tak, jak dusza. Przypominam sobie co to znaczy uśmiech, jak naprawdę się oddycha, bez dymu nikotynowego i wszystkich środków. Pozbawiłaś mnie serca, jakbyś nie miała swojego. Ale miałaś, przecież było we mnie, wyrwałaś mi je, bez żadnych skrupułów, to chyba byłoby tak, jakby noc niebu księżyc i wszystkie gwiazdy zabrała. Myśli mnie zabijają, wwiercają się w moja czaszkę przeciążoną od ich nadmiaru. Twoje słowa huczą cały czas, bez przerwy odbijając się echem. Chyba świat na chwilę umarł, zasnąłem wspominając ostatni dotyk ust szepczący 'nie zobaczysz mnie już więcej'.
|
|
 |
cześć. chciałam Ci powiedzieć jak trudno mi bez Ciebie, gdy każdy oddech sprawia ból. każde uderzenie serca, nie ma tak równomiernego taktu jak dawniej. wiesz, czasem chciałabym, żeby przestało uderzać w moje płuco. | rap_jest_jeden
|
|
 |
Pamiętam jak chodziliśmy razem po torach, tylko, że wtedy byliśmy pijani, a wódka zamrażała nam przełyk, jedynie usta od pocałunków mieliśmy wiecznie gorące. Palę papierosa i boli mnie już od tego głowa, chyba mi niedobrze i jest mi zimno, w środku zimno. Dużo rzeczy nie zdążyłem Ci powiedzieć, a teraz liczy się dla mnie tylko te kilka wypalonych papierosów po sam ustnik i kilka kieliszków postawionych obok siebie na zimnej podłodze. Siedzę oparty o białą ścianę z kurczowo zgiętymi kolanami opierając o nie brodę, subtelnie się kołysząc. Chłonę z otoczenia Twoje zardzewiałe słowa i tytoń, jesteś skrawkiem tlenu na moje płuca. Pamiętam jeszcze smak piwa w ósmej dzielnicy, jakbyśmy je dopiero pili, pamiętam Twój kolor oczu, chociaż z reguły zawsze zwracałem uwagę na Twoją duszę. Leżę bezsensownie z wolnymi rękami, sam, już bez Ciebie. Kiedyś nawet jak niebo spadało nam na głowy, to zawsze w tym samym momencie. Potrzebuję Twoich obojczyków i rozmowy przy tanim winie w rytmach Riedel´a.
|
|
 |
Obiecaj tylko, że jeszcze kiedyś wpadniesz w moje ramiona i położysz głowę na moim ramieniu. Że gdziekolwiek będziemy, nieważne jak daleko i kiedy, gdziekolwiek przyjdzie nam żyć, będę mógł popatrzeć Ci w oczy i wyszeptać, że jutro nigdy nie umrze.
|
|
 |
czuję, że któregoś dnia będę miała dość. wyjdę trzaskając drzwiami, zakładając słuchawki na uszy zapomnę o otaczającym szarym świecie i problemami. zatracę się w marzeniach wsłuchując się w bit płynący przez żyły prosto do mojego serca. | rap_jest_jeden
|
|
 |
możesz mieć pewność, zatańczę na twoim grobie.
|
|
 |
jest tam samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć i może trochę pusto i znów jest rano, i znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają.
|
|
|
|