 |
|
przyciągnął mnie do siebie za szlufkę od spodenek i zwinnym ruchem zsunął okulary przeciwsłoneczne z mojego nosa. - razi, daj! - wymamrotałam kiedy podnosił rękę do góry, abym nie mogła ich dosięgnąć. pocałował mnie w czoło wkładając wolną dłoń w moją tylną kieszeń. - zbyt mocno kocham Twoje oczy. - wyszeptał mi we włosy.
|
|
 |
|
ze łzami w oczach jak skończona kretynka wystukałam Mu wiadomość na gadu - 'kochasz mnie właściwie?'. po kilku sekundach w komunikatorze pojawił się piszący ołówek, który po około pół minuty zniknął nie zamieniwszy się w żadną wiadomość. tak, nie potrafił mi odpowiedzieć na to na pozór zwyczajne pytanie, nawet przez kabel.
|
|
 |
|
tylko ja potrafię wpaść na salę gimnastyczną z drabiną w rękach, wmieszać się w pary tańczące poloneza, a na zdezorientowane spojrzenia kumpli jedynie wybuchnąć niepowstrzymanym śmiechem nie potrafiąc wykrztusić wyjaśnień.
|
|
 |
|
gdybym mogła wykonać przed śmiercią tylko jedno połączenie, zadzwoniłabym do Niego. zapewne uznasz za głupie stawianie Go ponad przyjaciół, czy rodzinę. ale ja wiem, że Oni wszyscy mają świadomość tego jak wiele dla mnie znaczą, ile im zawdzięczam, jak niemożliwie ich cenię. On? nie usłyszał nigdy ode mnie tego cholernego 'kocham', nie powiedziałam, że istnieję głównie dla Niego i byłabym w stanie oddać za Niego życie. w obliczu śmierci, chciałabym Mu to wszystko powiedzieć.
|
|
 |
|
sezony myśliwskie. sezony łowieckie. sezony na miłość.
|
|
 |
|
jedyne co hamuje mnie przed doszczętnym oddaniem się Twoim pocałunkom i zatopieniu się w Twoich ramionach to ta cholera świadomość, jakim sukinsynem jesteś.
|
|
 |
|
` bo w dzisiejszych czasach jedyny komplement,na który możesz liczyć to 'niezła z Ciebie dupa'.słowa 'kocham Cię' zastępowane są przez 'chcę Cię przelecieć'.pocałunek zastępuje klepnięcie w tyłek,a czułe objęcie obmacywankę w jednym z publicznych miejsc.
|
|
 |
|
` Mrugasz do mnie okiem, ja rozbieram Cię wzrokiem. Jak rozbierany poker potem wciągnę Cię jak kokę ♥
|
|
 |
|
szaleję za Jego uśmiechem, za spojrzeniem przeszywającym mnie na wskroś, na dotykiem sunącym delikatnie po liniach mojego ciała, nawet za tym tanim flirtem jaki na mnie stosuje. wielbię sposób w jaki mówi, to jak z sekundy na sekundę z żartów może przejść na całkiem poważny temat. z jednej strony nienawidzę Go za to jak chorym skurwielem jest, z drugiej - tak niemożliwie chcę Go kochać.
|
|
 |
|
stosunek wad do zalet? 100:1.
|
|
 |
|
szczerze? cholernie mi na Nim zależało, bolało przechodzenie obok Niego na korytarzu, słuchanie Jego głosu, patrzenie w Jego źrenice, całe przebywanie w Jego towarzystwie. cierpiałam widząc jak z dnia na dzień jest coraz bardziej kumplem, niż osobą z którą a nuż wyjdzie coś poważniejszego. na chwilę obecną nie zależy mi już tak jak wcześniej. jasne, nadal uważam, że Jego oczy są niczym z kosmosu, ma wręcz idealny tyłek, a mięśnie na Jego klatce są najcudowniejszym labiryntem na Ziemi. jednak przy tym wszystkim najbardziej doskwiera mi jeden fakt - byłam zbyt słaba, by walczyć.
|
|
|
|