 |
|
przygarnął mnie powoli do swojej piersi gładząc uspokajająco po włosach. - nie płacz... nie płacz, proszę. - szeptał mi najciszej jak potrafił wprost do ucha. zaciskałam z całych sił powieki kryjąc głowę pomiędzy Jego ramieniem, a szyją. Jego serce biło niespokojnie, tracąc co chwilę rytm. - słońce... - wydukał łamiącym się głosem, a kilka sekund później poczułam zimną kropelkę skapującą na mój kark. puścił mnie oddalając się na metr, może dwa. przełknęłam gulę stającą mi w gardle. - nie zostawiaj mnie. - wyjąkałam zagryzając wargę do krwi. kręcąc głową zacisnął dłonie w pięści. - zasługujesz na kogoś lepszego, aniele. - wyszeptał odwracając wzrok. niecałą minutę później zniknął w mroku jednej z przecznic.
|
|
 |
|
- Malutka, daj swój numer. -36. -No.. I co dalej? -Nic. Chyba moja stopa nie Wygląda na większą, co?
..
|
|
 |
|
- ej co ty robisz ? dlaczego pomazałeś mnie markerem ? - po prostu sprawdzam czy pisze po plastiku.
|
|
 |
|
uwielbiam ten stan, gdy w niedziele wieczorem kładę się na łóżku i wiem że kurwa na poniedziałek nie ma nauki ;D!
|
|
 |
|
- Jakbyś nie miała nóg to nosiłabyś skarpetki ? - Nie . - To po co nosisz stanik ?
|
|
 |
|
Teraz to ja będę męską wersją kobieciarza. Po czterech na tydzień. Bez jakiegokolwiek zaangażowania. Tylko niewinny flirt. Niech oni pocierpią. Teraz ja będę wykorzystywać, a oni będą moimi męskimi dziwkami.
|
|
 |
|
Wzruszyłabym się, ale tusz był za drogi.
|
|
 |
|
-serce mi stanie przez Ciebie w końcu !
-mi przy Tobie staje ...
-Niby kiedy ?!
-zawsze ... ale nie powiedziałem że serce ... 
|
|
 |
|
otarłam się swoim nosem o Jego wypuszczając powietrze z ust wprost na Jego wargi. zaśmiał się cicho zgarniając jedną ręką moje włosy za ucho, drugą połączył z moją przeplatając ze sobą nasze palce. zrobiłam pół kroku do przodu chcąc być jeszcze bliżej Jego ciała, pragnąć czuć na każdym skrawku skóry Jego bezwzględną bliskość. uwolnił dłoń z mojego uścisku i obydwoma szczelnie objął moją twarz przysuwając Ją do swojej. poczułam jak spod powieki wypływa mi pierwsza przezroczysta kropelka. złączył swoje wargi z moimi w pełnym tęsknoty pocałunku. kiedy po minucie odsunął mnie od siebie o dwa milimetry w końcu się odezwałam. - jesteś. w końcu jesteś... cały mój. tylko mój. - wyszeptałam z wrażeniem, że moje słowa rozpływają się gdzieś w powietrzu. przyciągnął mnie do siebie z całych sił przyciskając do swojej klatki piersiowej. - i będę, przyrzekam.
|
|
 |
|
brat przysiadał na rancie mojego łóżka przeszkadzając mi w lekturze książki. kiedy w końcu podniosłam na Niego wzrok posłał mi wymuszony, pełen smutku półuśmiech. - wiesz, przesłuchiwałem dziś Jego kawałki, te które nagraliśmy wspólnie w ubiegłoroczne ferie, jak i te, które nawinął specjalnie na dzień moich urodzin... - zaczął lekko łamiącym się głosem. od razu zrozumiałam o kim mówił, a w gardle wyrosła mi gula. - kurwa, dziś mija rok, rozumiesz? dokładnie rok. gdybyśmy wtedy przesunęli ten cholerny wyjazd, a On zdobył kasę... żyłby. byłby tu z nami, może siedzielibyśmy teraz w moim pokoju przed kompem grając w jakąś banalną grę, tracąc kolejny dzień z życiorysu. możliwe. ale nadal miałbym Go na jeden telefon, i chwilę później w klubie za rogiem na piwie. nie wiem co za idiota Go skąd zabrał. - wydusił nie robiąc przerw. chciałam Mu pomóc, choć poklepać po ramieniu, czy rzucić jakimś słowem pocieszenia. ale potrafiłam tylko odwrócić wzrok i podświadomie patrzeć na Jego cierpienie.
|
|
 |
|
i jeśli robiąc coś rozglądasz się dookoła, aby upewnić się czy nikt nie patrzy - mimo tego, co sobie wmawiasz, postępujesz zwyczajnie źle.
|
|
|
|