 |
nie szukaj miłości. jeżeli będzie chciała to w odpowiednim momencie zapuka do twoich drzwi. ona czeka na moment, kiedy to przywitasz ją z lekkim zdziwieniem a nie ogromnym oczekiwaniem i wyrzutami, dlaczego tak późno przyszła. uwierz, dla każdego z nas już tam na górze przypisano tą drugą osobę i spotkasz ją nawet na krańcu świata ale spotkasz. nie ma sensu zawracać sobie głowy, zwykłymi, polotnymi zauroczeniami, bo to od tego cierpisz. nie można kochać kogoś nie będąc z nim. przecież dopiero będąc z tą osobą możesz doświadczyć miłości i prawdziwego uczucia. nie można mieć wszystkiego i ludzi też nie można posiadać. wszystkie głupie zauroczenia czegoś uczą. niby są bezsensowne, ale dają nam pewne lekcje. wiesz, że pewnych błędów już nie popełnisz, więc teraz odpuść i poczekaj. miesiąc, dwa, rok lub jeszcze dłużej. im mniej wiesz i mniej posiadasz tym mniej cierpisz. przyjmij to jako dobrą lekcję. ja zmądrzałam, ty też musisz. / notte.
|
|
 |
jest wredny i podły, wybucha gniewem mimo, że wcale nie ma takiej potrzeby. uparcie stawia na swoim, jest najmądrzejszy, najlepszy i ma na wszystko wyjebane. jest śmieszny, bezinteresowny, ma nałogi, okropnie przeklina, liczy się tylko jego zdanie i jego opinia, tworzy swój własny świat, podporządkowuje sobie ludzi, jest zbyt pewny siebie. ma miliony innych wad, ale to właśnie on w jakiś chory sposób mi imponuje i to właśnie, jego towarzystwo najbardziej mi odpowiada i nie wiem, naprawdę nie wiem co tak okropnie mnie do niego ciągnie, chyba głupieje, proszę nie uzależniaj mnie od siebie. nie teraz. / notte.
|
|
 |
nie wiem jak to jest. niby nie rozmawiamy, unikamy dłuższych spojrzeń, ale coś tak cholernie nas do siebie ciągnie. i mimo tego, że jestem w stu procentach przekonana, że nic z tego nie wypali, to gdzieś tam w środku mam tą małą iskierkę nadziei, że może się uda. jesteśmy tacy sami, te same charaktery, wybuchy złości, wewnętrzny chaos, a zarazem spokój. mimo tego, że wybuchamy jak dwa wulkany, to kurcze jednak potrafimy się dogadać i to jest chore wiesz? bo to wszystko w pewnym sensie tego sensu nie ma i nie rozumiem co mnie tak do ciebie ciągnie i to tak cholernie, że mogłabym przegadać z tobą cały dzień o zwykłych głupotach. przecież takie dwa uparciuchy jak ty i ja nie mogliby stworzyć idealnego związku, bo naszych głowach sami my jesteśmy za idealni na pierwszy rzut oka. / notte.
|
|
 |
w mojej głowie chaos jakby czegoś brakowało. / sobota ♥
|
|
 |
nigdy nie był sam. nawet przez sekundę, nie mógł powiedzieć, że nie miał przyjaciół. był rodziną, bratem, kimś bardzo ważnym. byliśmy przy Nim zawsze, i codziennie staraliśmy się by na Jego twarzy gościł uśmiech. poświęcaliśmy dla Niego tak wiele. i co? oszukał Nas, tak bardzo. zdradził, zostawił... odszedł.. bez jakiejkolwiek walki, całkiem się poddając, tak bardzo Nas raniąc.. po prostu zniknął, na zawsze. || kissmyshoes
|
|
 |
byłeś najważniejszy. ważniejszy niż zdrowie, które tak bardzo traciłam będąc u Twego boku. ważniejszy niż zdanie rodziców, z którym walczyłam tak bardzo. ważniejszy niż przyjaciel, który ciągle się wkurwiał, i nie mógł sobie wybaczyć, że przez Ciebie ryczę. ważniejszy niż te białe kreski, które potrafiłam zdmuchnąć, gdy tylko mnie o to poprosiłeś. ważniejszy niż wszystko dookoła - najbardziej istotny, priorytetowy. || kissmyshoes
|
|
 |
Zaczęłam bać się o siebie, nie wiem, jak mam to rozumieć, a może to coś poważnego, kolejna depresyjna choroba, jest jakoś niestabilnie, dziwnie niebezpiecznie, niby jest duża poprawa, a jednak coś mnie dręczy, przesiaduje u mnie, i nie wiem nawet, czy ma to jakikolwiek związek z nim, moim ukochanym, który znów wywrócił mój świat do góry i bez słowa odszedł, zgasło światło, mam nadzieję, że rozumiesz. / nieracjonalnie
|
|
 |
[cz.1]w końcu, po prawie roku czasu byliśmy zmuszeni, a zarazem zebraliśmy się do tego, by normalnie porozmawiać. przez dłuższą chwilę siedzielśmy w milczeniu, po prostu na siebie patrząc. sączyłam kawę, zastanawiając się nad wspólnymi chwilami, i prawie trzema latami razem. gadaliśmy długo, o dziwo. potrafiliśmy odstawić na bok własne problemy, by móc porozmawiać o czymś co było teraz priorytetem. po godzinie dyskusji, narad i burzy mózgów, mieliśmy chwilę na oddech. wyszłam przed lokal żeby zapalić - Damian wyszedł za mną. "masz ognia?" - zapytałam, nerwowo wyjmując fajkę.
|
|
 |
[cz.2]podał mi zapalniczkę, lekko muskając moją rękę. spojrzał na mnie nagle. "to pierwszy dotyk od tak dawna" - powiedział cicho, szybko zmieniając temat. "strasznie trzęsą Ci się ręce" - dodał. spojrzałam na Niego lekko się uśmiechając. "to nic takiego" - powiedziałam, próbując zmienić temat. Damian palił fajkę, przyglądając się na zatłoczone ulice. "tęsknię za Tobą..." - wyskoczył nagle. spuściłam głowę w dół, próbując nie odpowiadać na pytanie, ale czułam na sobie Jego wzrok, który oczekiwał odpowiedzi. "za dużo się wydarzyło.." - nie dokończyłam, bo przerwał mi, łapiąc mnie za rękę.
|
|
 |
[cz.3]"przecież ja Cię kocham... najmocniej na świecie. jesteś jedyną osobą, na której mi zależy.. dajmy sobie szansę" - powiedział, ze skruszoną miną. "nie ma opcji" - powiedziałam stanowczo, kierując się w stronę wejścia do baru. złapał mocniej moją rękę, próbując mnie zatrzymać. "puść" - rzuciłam. nadal mnie trzymał, patrząc na mnie błagającym wzrokiem. "puść powiedziałam" - krzyknęłam, wyrywając się z Jego uścisku. patrzyłam na Niego znienawidzonym wzrokiem. "nie możemy być razem. ja Cię nie kocham, i nigdy nie wybaczę Ci tego bagna w jakie mnie wpakowałeś w czasie, kiedy najbardziej Cię potrzebowałam" - powiedziałam, patrząc mu w oczy, i modląc się o to, by zabolały Go te słowa jak najbardziej - tak jak mnie, wtedy, gdy to wszystko rozpadało się w drobny mak. || kissmyshoes
|
|
 |
Wasza córka to dno. Wasza córka wiecznie okupuje ławki na blokowiskach. Wasza córka to ćpunka. Wasza córka zadaje się tylko z facetami. Wasza córka to szmata. Wasza córka potrafi tylko się bić. Wasza córka to dziwka. Wasza córka to przegrany element. A najgorsze w tych słowach było to, że w to wierzyliście... kochani rodzice,ehe. || kissmyshoes
|
|
 |
Szeptem mówię do ciebie pojedyncze słowa, bojąc się, że któreś z nich mogłoby być teraz nieodpowiednie. Gładzę delikatnie opuszkami palców wnętrze twojej dłoni. Linia rozumu. To prawie irracjonalne, że dwa różne światy połączyliśmy w jedno. Linia życia. To takie nieprawdopodobne, że zdołaliśmy się odnaleźć wśród innych ludzi. Jedno spotkanie, jedno spojrzenie, a ja już wiedziałam, że to właśnie ty. Linia serca. Linia mojego serca. Linia mojej miłości do ciebie. Linia mnie na twojej dłoni. To takie proste. Nie musisz nic mówić. Teraz słowa nie są nam potrzebne. Potrzebujemy ciszy. Musimy zasłuchać się w swoje oddechy i zacząć w końcu rozumieć dlaczego tak się stało. Dlaczego my. Chciałabym, żebyś wiedział jak wiele uczucia kryje w sobie i jak wiele miłości jestem w stanie ci podarować. Linia serca. Spójrz na nią. Przyłóż dłoń do mojej. Pasuje idealnie. Tak, teraz rozumiem. Tak po prostu miało być. Nie istniejemy bez siebie, to przecież takie proste. /dontforgot
|
|
|
|