 |
|
Żaden ze mnie Chrystus, byś przede mną bracie klękał. Za mało kocham ludzi, bym umierał za nich w mękach.
|
|
 |
|
Nie ma go. Za jakąś godzinę powinien wrócić. Dobrze trzyma się swojej wersji. Wie,że nie może sobie pozwolić na spóźnienie.Przepłaciłby to tym,że cała ta sytuacja mogłaby wyjść na jaw. Tylko nie wie jeszcze,że ja już wiem.Widziałam ich. Dobiega godzina dwudziesta. Miałam rację,już słyszę jak rozbiera się w korytarzu. Zaraz mnie pocałuje jak gdyby nigdy nic. Zapewni,że kocha i powie jak to bardzo się stęsknił. A ja? Jak zwykle stchórzę. Nie będę potrafiła wyrzucić go ani za drzwi ani ze swojego życia. I kolejny raz nakarmię się złudzeniami,że to ostatni raz.Że następnym razem wygarnę mu jaki skończony z niego drań. Całuje mnie. A ja dostaję dreszczy. Ale nie tych które wywoływała myśl jak bardzo zakochana jestem w tym facecie. Tylko takich innych. Z powodu tego,że w niedługim odstępie czasu jego wargi dotykały innej/hoyden
|
|
 |
|
Nikt nie lubi być tą drugą.Dzielić się z kimś człowiekiem,który przecież powinien chcieć należeć tylko do mnie.Patrzę jak on cichaczem przemyka z jednego domu do drugiego,z mojego serca do jej serca.Myśli,że jego podwójne życie nigdy nie wyjdzie na jaw.Doskonale wiem gdzie podziewa się podczas nigdy nie odbywających się meczów i wyjazdów służbowych.Ale co drugi dzień i noc przecież jest ze mną.Zawsze do mnie wraca.A ja jak skończona idiotka cieszę się z tych fałszywych chwil w jego ramionach.Udaję,że nie czuję zapachu jej perfum.Dotykam po kolei każdego skrawka jego ciała. Zapamiętuje każdy centymetr po którym wodziłam ustami i palcami.Przygotowuję się na odejście.Nie mogę po tak długim czasie zostać z niczym.Czekam,aż będę gotowa na ostateczny krok,radykalną zmianę,Przysuwam się do niego,splatam swoje stopy z jego stopami i przytulam się tak mocno.Tak by starczyło mi jego dotyku na wszystkie te czasy jego nieobecności.Już za nim tęsknie pomimo tego,że trwamy w uścisku/hoyden
|
|
 |
|
Zabawne, że po tylu latach nadal kiedy go widzę, uśmiech mimowolnie maluję się na mojej twarzy. Ta wielka bluza, kaptur i kołyszący chód. Nieodłączna fajka w ustach, a kiedy staję obok mnie czuję się jak mała dziewczynka, bo oto sięgam zaledwie jego ramienia. Kilkudniowy zarost i kurwa, nadal ma te najpiękniejsze oczy na świecie./esperer
|
|
 |
|
„Idę na balkon w ręku szlug, telefon w drugiej. Napisałbym do Ciebie, ale jakoś brakuje słów. Zadzwoniłbym do Ciebie ale wiem, że tego nie chcesz, wybełkotał, że Cię kocham, tu jest źle i serio tęsknie. „
|
|
 |
|
Człowiek pozbiera się ze wszystkiego, ale nigdy już nie będzie taki sam.
|
|
 |
|
W samotności słaba i wrażliwa. Wśród ludzi silna i niezależna.
|
|
 |
|
Wciąż pozostaje sobą i wiem, że sie nie zmienie.
|
|
 |
|
Nie jestem aniołem chociaż czuwam, leczę słowem, mam marzenia kolorowe jak polany w dni majowe, za tamte dni hardkorowe zapłaciłem już frycowe, Paluch znalazł swoje niebo ja na drodze doń stoję.
|
|
 |
|
Co oni mogą wiedzieć więcej o mnie bratku? O tym co mam w sercu? Kilka rozwodnionych faktów, mówią mi jak mam żyć, co złe, co dobre
|
|
|
|