 |
_kiedyś Ci opowiem, jak puste były wieczory bez Ciebie, gdy za towarzystwo robiła muzyka, herbata, koc i twoje zdjęcia, powiem Ci, jak smakowały moje łzy i tęsknota, której nie dało sie opisać słowami, że nawet pomarańcze traciły smak. || ms.inlove
|
|
 |
_- czemu tak na mnie patrzysz? - bo jesteś ładna. - przestań. - nie mogę. - czemu? - bo jesteś ładna. || ms.inlove
|
|
 |
_Pamiętasz jak się poznaliśmy ?Doszłam do ekipy a ty wychodziłeś z ZP. Szykowaliśmy CI imprezę powitalną i czułam się dziwnie , ale wszyscy mówili że spoko z Ciebie ziomek tak to wiedziałam. Przecież zadawaliśmy się tylko z takimi ale słyszałam o twoich akcjach i nie byłam pewna czy mnie zaakceptujesz . Impreza się zaczęła wszyscy Cię witali a ja stałam zboku z Majkim podeszliśmy jako ostatni .Gdy Cię zobaczyłam myślałam że pierdolnę , szerokie spodnie , bluza z kapturem , czapka na bok , kolczyk w brwi co za facet . Uśmiechnołeś się do mnie i spytałeś Majkiego gdzie wynalazł taką ślicznotkę zaraz potem poznałeś moją historię . o 4 nad ranem zaprosiłeś mnie na spacer mówiąc że mam mocną głowę .To było takie zajebiste znałam Cię kilka godzin a już całowaliśmy się na ławce. Dwa tygodnie później byliśmy razem a ty śmiałeś się że bałam się chłopaka który był mi przeznaczony. || ms.inlove
|
|
 |
_najgorsze jest to, ze gdy zapominam to staram sie na dobre. gdy juz mi sie uda to on od tak sie pojawia i znik za pare dni. wtedy od nowa zaczynam moja stala rutyne. || ms.inlove
|
|
 |
_widząc, że ktoś zajął Twojego miejsce przed szkołą, na palenie szluga, zacząłeś już to słodkie 'wypierdalaj'. wtedy zobaczyłeś mnie. - od kiedy Ty palisz?! - zapytałeś zły. - od jakiegoś czasu. - odpowiedziałam, i mocniej się zaciągnęłam. ukucnąłeś przy mnie, uważnie się przyglądając. Twoi kumple obserwowali całą sytuację. - wyjmij z ust, to świństwo. - powiedziałeś. pokręciłam z niedowierzaniem głową. rozkazywałeś mi, znowu. oparłam rękę ze szlugiem na kolanie. - bo co, kurwa? - syknęłam, łypiąc na Ciebie spode łba. - bo to, kurwa. - odparłeś, zaczynając mnie całować. wypuściłam szluga z dłoni, a on zaczął mi bezczelnie wypalać dziurę w spodniach. || defincjamiloscii
|
|
 |
_siedziałam na schodach w szkole, w jednej ręce trzymając tymbarka, w drugiej, obracając kapsel. usiadłeś obok, zabierając mi Go. - co masz? - zapytałeś w między czasie. - 'kocham Cię', tradycyjnie. da się przywyknąć. co słychać? - powiedziałam, odwracając się w twoją stronę. gadaliśmy przez jakieś dziesięć minut o wszystkim. totalnie. temat za tematem. trzymaliśmy się jednak z dala od Tego. już jakiś czas temu zrozumiałam, że przy Tobie się nie wspomina. jednak tym razem, to Ty zacząłeś. - przypominasz sobie jeszcze czasem to wszystko? - zapytałeś. spuściłam wzrok. - za często. - szepnęłam, zagryzając ze zdenerwowania wargi. - nie powinienem. wybacz. - powiedział, wstając. - i tego też nie powinienem, ale nie mogę się powstrzymać. - dodał, i rozczochrał mi włosy, tak, jak to robił zawsze. uśmiechnęłam się. || definicjamiloscii
|
|
 |
siedzieliśmy nad jeziorem, po szkole. nie potrafiłam odmówić Mu, na to spotkanie. - ejj. - zagadnął. nic nie odpowiadałam, z nadzieją, że wreszcie przejdzie do tej sprawy, którą do mnie miał. - czas Ci w końcu powiedzieć. wróć do mnie. spróbujmy jeszcze raz. - powiedział. na usta już cisnęło mi to 'tak', jednak powstrzymałam się w ostatniej chwili. przeniosłam na Niego nieśmiało wzrok, powstrzymując się od płaczu. - nie. - odpowiedziałam. - wiem, ilu dziewczynom to mówisz. wiem, z iloma w chwili obecnej flirtujesz. wiem, jaki jesteś bezczelny i niewierny. wiem, że chcesz być ze mną tylko dla zabawy. wiem, wiem.. że chcesz mnie zranić. znowu. - wymieniałam, a łzy mimo woli, spływały po policzku. nie mogąc dłużej, wytrzymać zerwałam się na równe nogi i zaczęłam iść aleją. - pamiętaj, jednak księżniczko, że łobuz kocha bardziej! - krzyknął za mną, trafiając w najczulszy i najsłabszy punkt. udało Mu się po raz kolejny złamać mi serce, tym razem, nie dając nawet krzty szczęścia.
|
|
|
|