 |
wracasz do rzeczywistości. brudno szarej, codzienności. ze łzami w oczach zostawiając na drugiej stronie kuli ziemskiej ludzi, którzy przez kilka krótkich chwil stali się dla Ciebie bliżsi niż wieloletni przyjaciele. opuszczasz ich ze świadomością, że już nigdy więcej nie będzie Ci dane ich spotkać. że jedyną możliwością ponownych ich zobaczenia, są tylko puste wspomnienia które z czasem staną się wyblakłe jak przestarzała fotografia. uczucia nie mają nic do rzeczy. przywiązanie do drugiego człowieka. życie nie pozwala nam być szczęśliwymi na taką skalę, na jaką tego pragniemy. u każdego zostawiamy jakąś cząstkę siebie. tą, której nie dostaniemy już z powrotem. tracimy jakiś ułamek serca. bezpowrotnie.
|
|
 |
- obiecałeś. - wyszeptała pełna niepewności. - obietnice z ust, kogoś kto twierdzi, że Cię kocha, nie potrafiąc tego udowodnić, są nic nie warte, maleńka. - odpowiedział, całując ją czule w czoło.
|
|
 |
przychodzi moment, kiedy uzmysławiasz sobie, że pustka przeszywająca Twoje źrenice już nigdy nie będzie wypełniona odbiciem osoby od której zależny jest rytm bicia Twojego serca.
|
|
 |
stojąc przed nim cała roztrzęsiona, zaczęła drzeć ich wspólne fotografie, wymachując mu nimi przed oczyma. zalewała policzki, łzami czarnymi od maskary, zagryzając wargi do krwi.
|
|
 |
przychodzi taki dzień, kiedy nawet żelki haribo nie, są w stanie Cię uszczęśliwić. kiedy stając przed lustrem, potrafisz bez ogródek wykrzyczeć, że nienawidzisz samej siebie.
|
|
 |
słowo 'kocham' można porównać, do latania samolotem podczas jego startu. Twoje serce przepełnia uczucie, którego nie jesteś w stanie opisać słowami. czujesz, że unosisz się nad ziemią. a Twoje ciało, jest jak w stanie nieważkości, po którym sporadycznie przechodzą dreszcze.
|
|
 |
siedzisz na parapecie w za dużym swetrze, nasłuchując odgłosu kropel uderzających o szybę okna. upuszczasz niezdarnie papierosa, który złośliwie wypala w Twoich rajstopach, dziurę w kształcie serca.
|
|
 |
szczęśliwym jest się wtedy, gdy kładziesz się jak najwcześniej spać tylko dlatego, że nie możesz się doczekać kolejnego poranka. gdy uśmiechasz się głupio nawet do filiżanki popołudniowej kawy. kiedy splątane słuchawki, nie są w stanie wyprowadzić Cię z równowagi. i nie potrzebujesz zjeść tabliczki czekolady bo wystarczy Ci przelotny uśmiech jednego z obcych przechodniów.
|
|
 |
a teraz mnie nienawidzi, jakbym była odpowiedzialna za to w jakim rytmie bije moje serce.
|
|
 |
niezdarnie siadła na parapecie, wystawiając nogi za okno. machała nimi beztrosko, nie zważając na fakt, że znajduje się na dwudziestym piętrze. przecież kazał jej być dzielną.
|
|
|
|