 |
KARMA JEST ZOŁZĄ POKAŻE CI SAMOTNOŚĆ
|
|
 |
podejmujesz wybór, ponosisz konsekwencje, czemu znów to robisz, skoro tak bardzo nie chcesz?
do siebie miej pretensje, bo że to takie męskie, chcesz ciepła w domu jednocześnie ognia na mieście?
|
|
 |
otwieram zamek w drzwiach,
łudzę się że ktoś tam czeka, dociera - zostaje sam
|
|
 |
potrzebuję ciepła, tej szczerości lecę w nicość,
nie wstydzę się miłości - byłbym przecież hipokrytą,
wiele bólu mam, wiele nienawiści też,
świeżych wiele ran, szczerych - prawdziwości chcę.
|
|
 |
zrozumiałem, że zostałem sam w burzy idę, krople deszczu są nastrojem tym,
jednak to nie krople deszczu, to są moje łzy
|
|
 |
każdy z nas tego przecież chce,
zatrzymać się by być szczęśliwym,
mija czas, przemija dzień,
ja tego chcę - żyć nie na niby
|
|
 |
Tu opisze ci ten nastrój, w poszukiwaniu szczęścia
Pomocna dłoń nie uschnie, wyczulona na podejścia
Umysłem, rożne przejścia, pokusy i zaklęcia
Klatki te same, ludzie wciąż szukają szczęścia
|
|
 |
kocham codzienność też puszczają mi nerwy kocham piękne chmury kocham kolor nieba kocham dobre słowo wiem tego ci trzeba
|
|
 |
Kocham pierdolone promienie słoneczne z każdym dniem jest ich mniej kurwa wiej jebany wietrze.
|
|
 |
'idę z nadzieją przez każdy kolejny dzień, w duszy z nadzieją, mniej więcej po szczęście gdzieś' :)
|
|
 |
Nadzieja głupich matka, jak dryfująca tratwa, ryzyko wzrasta im większa stawka,
zwłaszcza wtedy kiedy do stracenia masz więcej niż sam posiadasz, wszystko albo nic jak obstawiasz?
|
|
 |
I to nie jest wcale kwestia zerwanych łączy
Że nie możemy się dogadać kiedy gniew się włączy
Mimo że pamiętam jedne i drugie
Dobre i złe chwile przepalane szlugiem
Romantyczne spacery i te nocą po wódę
Wciąż nie wiem gdzie zgubiliśmy to co wywalczone z trudem
Późne wieczory i wczesne poranki na kanapie
Seks przy ostrym dance-hallu po kłótniach przy ciężkim rapie
Potem zaskoczenie, że to już na tym etapie
Chociaż żadne z nas nie przypuszczało że się na to złapie
Niestety nasza prawda dała się pokonać plotkom
Wiesz nie każde historie się tutaj kończą słodko
Dzisiaj powieszę na balkonie coś choćby zmokło
Tylko po to żeby znów nie patrzeć na jej okno...
|
|
|
|