|
Ani jeden żywy promień nie zdołał przebić powodzi chmur gnanych przez wichry. Leciała ulewa deszczu sypkiego jak ziarno. Wiatr krople jego w locie podrywał, niósł w kierunku ukośnym i ciskał o nasze postury jak i ziemię. A on? Ujmując moją dłoń przyklęknął na pokrytej wodą kostce brukowej wyjmując sprawnie z kieszeni małe pudełeczko. - Chce spędzić z Tobą każdą kolejną sekundę, minutę, kwadrans, godzinę, dobę, tydzień, miesiąc, rok, wiek. Pragnę byś była moja już na zawsze. - szepnął spoglądając wprost w moje tęczówki, a następnie otworzył pudełko. - Wyjdź za mnie. - dodał muskając wargami moją dłoń. A ja? Nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa, chociaż wiele słów lgnęło na język. Słone krople napłynęły do oczu, a prawa dłoń, którą z tak wielką czułością ujmował wysunęła się, a na palec wślizgnął się pierścionek zaręczynowy. - Nieodwołalnie jesteśmy na siebie skazani. - wydusiłam w końcu po czym nasze usta zjednoczyły się w pieczęci miłości. / slonbogiem
|
|
|
180 cm wzrostu, bursztynowe tęczówki, każda komórka ciała przepełniona czystą arogancją i chory sarkazm ze szczyptą skurwysyństwa. Tak, dobrze myślisz, to właśnie on, ten którego kocham. / slonbogiem
|
|
|
Śpij w dzień,baluj nocą, nigdy nie dorastaj
|
|
|
W pewnym momencie tej podróży stwierdziłeś , że warto mnie ocalić. Dziękuje ci za to
|
|
|
Śmierć nie odwróci już tego, co się stało || Kocham Cię aż do śmierci
|
|
|
-Ile kołków z werbeny ci zostało?
-Jeden
-To za mało... || Kocham Cię aż do śmierci
|
|
|
Wiesz, naprawdę podoba mi się ten trójkącik. Ma w sobie coś perwersyjnego. Nie spieprzcie tego || Kocham Cię aż do śmierci
|
|
|
-Niestety, nie mogę go zabić
-To jest myśl
-Ja pomogę || Kocham Cię aż do śmierci
|
|
|
- A tak serio: w co ty właściwie pogrywasz?
-Zabawne pytanie, bo ja pytam ciebie o to samo od miesięcy. Frustrujące, prawda? || Kocham Cię aż do śmierci
|
|
|
- Chcę, żebyś przysięgała, że dochowasz tajemnicy.
- To nie najlepszy tydzień na tego rodzaju rzeczy.||Kocham Cię aż do śmierci
|
|
|
|