| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                
                                                                                                                            
                                            
                                        
                                        
                                                                                        
                                                
                                                    
                    
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Może Ciebie spotkam znowu, zaczniemy od początku..
Oferuję siebie, przecież i tak nie mam majątku.. |  |  
             
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Czas nas nie goni, nasz jest świat
I chociaż często w twarz wieje nam wiatr
Poświęcę zawsze siebie, żeby ratować nas |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Nie mogę wyżej stać, więcej widzieć
Nigdzie sam nie idziesz, jestem obok,
nawet, gdy zwiążą ci oczy będę z tobą
Czekasz na słodki strzał z podniesioną głową |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Czasami uchodzi gdzieś z nas cała boskość,
przecieka nam przez palce, cały jebany sens |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Każdy może, choć raz zgubić ostrość, gdy momentami łoskot opanowuje całą treść |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | A ona wytrzeźwieje, gdzieś wewnątrz wspomni mnie,
Trzęsą dłonie się, wszystko brzmi jak zły sen,
Trzęsą mi się w chuj, piję znów, kolejny dzień. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | Nie ma już miejsc, w których jeszcze razem będziemy |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | mówili mi - daj sobie spokój, wreszcie zapomnij o niej, zrobiłbym wszytko dla spokojnego roku. |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | wciąż dźwigasz mnie, a ze mną cały syf, wszystkie te dni, kiedy nie mogłoby już być gorzej |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | ideały się stały jakieś niewyraźne, wiem, to straszne, bo kiedyś były moje, własne i tracę je, tak samo jak tracę Ciebie i sens, znów krzyczy mi o tym w pysk, kolejny pusty w myśli dzień, już nie wiem sam czy tego chcę, nie wiem co wokół dzieje się |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | niech spłonie wszystko obok, świat poza mną i Tobą, tylko Ty możesz mówić "stop", inni nie mogą |  |  
            
            
                
                    
                        |  | 
                                
                                    
                                                                            | weź stąd nas gdzieś, weź, póki znów nie zacznę chcieć biec w to bardziej, na ślepo, bo nie patrzę gdzie |  |  |  |