 |
Nasza droga nigdy się nie skończy,
A kto odejdzie zawsze będzie sam.
|
|
 |
siadamy w ciszy, gaszę światło, takie zrozumienie nie przychodzi innym łatwo
|
|
 |
Możesz spełniać swoje sny, tylko weź się ogarnij.
|
|
 |
Chodź ze mną, choć zupełnie nie wiem dokąd. Chodź ze mną, by sens nadać życia krokom. Ze mną ku słońcu, może gdzieś nad przepaść ze mną... Po szczęście albo po szaleństwo, w ciemność ze mną. Raz w życiu rzucić wszystko... Chodźmy, by wygrać lepszą przyszłość.
|
|
 |
Mogłabym ci wiele dać... to, za czym tęsknisz. Mogłabym za tobą stać, uczynić wielkim. Gdybyś naprawdę chciał, powiedział to głośno, a karma jest zołzą - pokaże ci samotność.
|
|
 |
Podejmujesz wybór, ponosisz konsekwencje - czemu znów to robisz, skoro tak bardzo nie chcesz?
|
|
 |
skończyło się coś na dobre
i nie wiem czy naprawdę tego chcę
niech targa mną niech boli mnie
może wcale nie chcę żyć spokojnie.
|
|
 |
Wzburzona krew płynie teraz łagodniej
i to co wcześniej z powiek spędzało sen
targało mną, bolało mnie...
dziś mogę mówić o tym spokojnie
|
|
 |
Chcę Cię przytulić, chwilę potem już udusić,
wiem, że można żyć inaczej i tak być nie musi,
ten który odbierze mi Ciebie, że co, popełni zbrodnię,
ale póki co, czemu jeszcze masz na sobie te kieckę a ja spodnie?
|
|
 |
z początku myślisz, że ma więcej zalet niż wad
potem, chcesz ją wsypać w szalet i spuścić w świat
|
|
 |
wiem, że wszystko byłoby proste,
gdybym kochał ją, ale tak nie jest
myślę o tym, kiedy zrywam podwiązkę z jej uda
i wiążę jej ręce w przegubach
lubi to i wcale nie chce dostrzec,
że raczej się z nią nie zestarzeję
mówi mi, żebym zrobił to mocniej
i udał, że kurwa nic się nie dzieje
|
|
 |
dwa lata temu byłam pełna życia, potem było kilka razy kiedy chciałam szczerze zdychać
|
|
|
|