 |
"Chodzenie w trampkach Converse'a jest jak chodzenie z Marilyn Monroe - stylowe, zauważalne i świadczące o klasie. Poza tym lubię dobre towarzystwo złych chłopców" | K. Wojewódzki
|
|
 |
Czasami się zastanawiam czy urodziłaś się z takim ryjem czy może zrobiłaś operację plastyczną która nie wyszła.
|
|
 |
Czasami trzeba zrozumieć to, czego nikt inny nie rozumie.
|
|
 |
Czuję, że to koniec. jednak nic nie mogę zrobić, próbuję to naprawić, staram się ale kiedy jest już dobrze wszystko się wali. czuję jak ta przyjaźń się sypie i kruszy na małe cząsteczki, wiem że tego już nie da się posklejać, nie będzie jak dawniej. najbardziej mnie wkurza ta bezradność, że widzę to i nie dam rady tego zmienić. coraz częściej się kłócimy, coraz częściej brakuje nam tematów do rozmowy, coraz częściej mam tego dość, chciałabym się poddać, ale będę walczyć. drugiej takiej przyjaźni nie będzie.
|
|
 |
to , że mówię wrednie - nie znaczy, że zawsze taka jestem. to , że często dbam tylko o własny tyłek nie znaczy , że jestem egoistką. to , że często wygrywam w pokera - nie znaczy , że nie mam szczęścia w miłości. to , że wybrałam właśnie Jego serce - nie znaczy , że jestem sadystką. to , że gram ludziom na nerwach - nie znaczy , że mam ochotę zakładać orkiestrę. to , że się uśmiecham - nie znaczy , że jestem szczęśliwa. / veriolla
|
|
 |
tego wieczoru nie byłam zbytnio w formie. stałam pod ścianą ledwie utrzymując równowagę. w koło pełno było ludzi - muzyka głośno bębniła, świeciły lasery, a napalone niunie podrywały gości na parkiecie. On poszedł do szatni po kurtki , prosząc bym tu została, i poczekała na Niego. czekałam,zastanawiając się co powiem rodzicom,gdy tuż przede mną stanęła jakaś dziunia. po chwilowym przyglądnięciu się ogarnęłam - Jego była, która tak bardzo mnie nie cierpiała. nie zdąrzyłam nic odpowiedzieć na Jej zaczepki, gdy poczułam silny ból prawego policzka. chwilę potem kolejny - brzucha. upadłam na podłogę, i czułam Jej szpilki wbijające się w moje ciało. nagle wszystko ucichło - było głucho, a ja jak przez mgłę słyszałam tylko Jego głos krzyczący 'Ty suko, zostaw ją'. obudziłam się w domu - z Nim siedzącym obok łóżka, i lodem przyłożonym do policzka. nie pamiętałam wiele - może to i lepiej, bo zemściłam się z mniejszą siłą, nie wiedząc jak do końca było. / veriolla
|
|
 |
nie jarają mnie laserowe techno-imprezy. jarają mnie mega koncerty, z cięzkimi bitami. nie jarają mnie zajebiście wylansowane mesie, czy audice. jarają mnie sportowe bety i subaru. nie jarają mnie obcisłe ciuszki i długie tipsy. jarają mnie baggy i duże bluzy. nie jarają mnie różowi, opaleni kolesie. jarają mnie dresiarze. i owszem - są rzeczy, ludzie, zjawiska na widok których mam ochotę skakać z radości, i jaram się tym przeokrutnie. i nie mam zamiaru mówić 'łe, nie jara mnie to' , bo mam gdzieś fakt iż wychodzę na pustą lalę, która nie potrafi opanować usmiechu na widok szerokiego kolesia, czy sportowego auta. / veriolla
|
|
 |
siedzieliśmy na skate parku z ekipą. nagle przyszedł On z kumplami. 'pogadamy?' - w końcu, od jakiegoś tygodnia wykrztusił jakiekolwiek słowo w moim kierunku. wiedziałam co to oznacza, znałam tą Jego minę. ' spoko ' - powiedziałam, idąc w bardziej ustronne miejsce z dala od ludzi. usiadł na rampie, zapalił peta i patrząc w ziemię zaczął: ' długo nad tym myślałem' , gdy nagle mu przerwałam. 'do rzeczy'-nerwowo dodałam. 'kończymy' - powiedział. podniósł na mnie pewny siebie wzrok mówiąc 'to koniec,cześć,nara,pa. łapiesz?'. patrzyłam na Niego załazawionymi oczami. nie byłam w stanie wydobyć słowa. nigdy nie mówił w taki sposób,nigdy. wstał i odszedł - zostawiając mnie samą z całym tym ciężarem i wyrazem Jego twarzy, który jeszcze długo miałam przed oczami , a którego nigdy w życiu nie zapomnę. był jedynym człowiekiem,który potrafił tak niesamowicie mnie skrzywdzić./ veriolla
|
|
 |
i zaliczam kolejną sobotę w której na pytanie 'idziesz na balety?' odpowiadam 'nie' i zostaję w domu. coś Ty kurwa najlepszego narobił. / veriolla
|
|
 |
jechałam ostatnim autobusem do domu. było jakoś około 00:30. gdy autobus zatrzymał się na przystanku koło klubu, do którego wpuszczają dosłownie każdego - do autobusu wsiadły dwie typiary. miały może po 12, 13 lat. ledwie trzymały się na nogach. siedziałam na tyle, i siedzieli tam również jacyś kolesie - więc typiary, czując mięcho poleciały na tył autobusu. wbiłam wzrok w obraz za szybą, nie zwracając uwagi na nie. po chwili laski zaczęły tańczyć na środku autobusu, traktując poręcze, jak rury do tańca go-go. patrzyłam na nie i w głębi duszy dziękowałam Bogu , że jedyne co robię po alkoholu to pyskuję, ewentualnie rzucam się do niektórych osób - co i tak jest sto razy lepsze niż taniec na środku autobusu i publiczne robienie z siebie dziwki. / veriolla
|
|
 |
` I nastąpił End. Bez happy. / youstee
|
|
|
|