czasami chciałabym mieć maszynę, za pomocą której mogłabym przyjmować na siebie cudzy ból. wszystko byłoby proste: trochę mojej krwi, trochę moich łez, mojego krzyku i moich nieprzespanych nocy, i po problemie, druga osoba jest szczęśliwa. mogłabym wtedy pomagać wszystkim w najlepszy znany mi sposób – być morzem, do którego zlewają się tysiące rzek, kufrem, do którego wrzucamy nieistotne rupiecie. miałabym wielką wartość. szanowałabym się. dawałabym szczęście.
|