 |
i Twoja ulubiona piosenka ,która włączyła sie przez przypadek , doprowadza mnie do szału , nie do smutku , czy rozmyśleń.
|
|
 |
czasami nie mówie o tym że coś mi jest , że źle sie czuje psychicznie , lub że ktoś mnie zranił . Nie lubie użalania się nad sobą , ze wszystkim dam sobie sama rade , jednak czasami przychodzą momenty , gdy już nie mam siły ..
|
|
 |
jest dużo pytan na które chciałabym znać odpowiedź.jest wiele określeń żeby tylko Ciebie zjechać , już nie myśle że to była moja wina , chociaż wina leży po srodku,ale w tym wypadku nie .
|
|
 |
wszyscy sie sami o to prosicie , już naprawde uwierzyłam że 'tego kwiata jest pół świata a trzy czwarte chuja warte'.
|
|
 |
ciekawe o czym myślisz ,gdy mnie widzisz , po tym wszystkim co się stało między nami . naprawde ciekawe.
|
|
 |
mimo tego chujowego uczucia , że musze coś zrobić , mimo wszystko brakuje mi odwagi
|
|
 |
nie dziwie się że on woli pustą blondynke, poprsotu jest na jego poziomie umysłu.
|
|
 |
szłam dzisiaj przez zaśnieżoną ulicę, a moje rzęsy kleiły się od nadmiaru białych śnieżynek, które niezdarnie pruszyły na moją twarz schowaną za brzoskwiniową chustą. zobaczyłam kobietę ciągnącą sanki z małym chłopcem. przypomniało mi się kiedy i ja byłam mała, a mama opatulała mnie w ciepły koc i sadzała na sanki. siedziałam cała ucieszona patrząc w białe niebo. odgarniałam rękoma śnieg, w okół sanek podczas jazdy, a tata tylko krzyczał, że pobrudzę rękawiczki. patrzyłam z zazdrością na zmarzniętego chłopca. myślałam o tym jaki jest szczęśliwy. nie świadom tego jakie okrucieństwa, przygotowało dla niego to podłe życie. jedynym jego problemem zapewne było to którą zabawkę powinien zabrać do przedszkola i to, że kolega nie chce z nim układać klocków. nie spodziewa się tego jak w przyszłości będzie cierpiał. tego ile zostanie mu zadanego bólu. nie ma pojęcia o tym ile wyleje łez przez ludzi, którzy teraz wydają się świetni kompanami, ponieważ biorą go na kolana i rozpieszczają słodyczami
|
|
 |
kłóciliśmy się. wyzywałam Cię od najgorszych. dostałeś kilka razy ode mnie w twarz. nie żałowałam, kiedy wyszedłeś trzaskając drzwiami. byliśmy kwita. płakałam, ale to nie miało dla mnie żadnego znaczenia. łzy w moim życiu stały się równie neutralną czynnością co mycie zębów. płacz w porównaniu do tego uczucia które mnie przepełniało, kiedy odebrałam telefon od jakiegoś starszego, zachrypniętego policjanta, mówiącego mi, że zginąłeś w wypadku, są niczym. uczucie, które rozdzierało moje wnętrzności od środka. to paskudne uczucie, jakby Twoją klatkę piersiową przygniatało coś w rodzaju kilkudziesięcio kilogramowego głazu. nic nie równa się ze świadomością, że moje ostatnie słowa, które skierowałam w Twoją stronę, brzmiały; 'życzę Ci, aby Cię szlag trafił!' te niewyobrażalne wyrzuty sumienia, jak gdybym to ja była sprawczynią tego wypadku. jak gdybym to ja zajechała Ci tą cholerną drogę.
|
|
 |
a teraz okazuję się, że nawet Twój uśmiech na mój widok był zwykłym szczękościskiem.
|
|
 |
nawet jeśli otworzę drzwi i będę kazać Ci się wynosić, gestykulując rękoma jak uciekinierka z zakładu psychiatrycznego, nie odchodź.
|
|
|
|