 |
Chyba mam jakąś dziką tendencję do rozczulania się nad sobą. Utożsamiam się z największą żałością tego świata z tak błahych powodów. Kolejna miłość nie była tą "na zawsze", nie mam na nic siły, ciągle tyle pracy, papierosy się skończyły, albo, co najzabawniejsze, nie dosoliłam sałatki. A przecież inni maja gorzej. Niektórzy nigdy nie zaznali żadnej miłości, umierają z wycieńczennia, marzą o jakiejkolwiek pracy, brakuje im jedzenia. Ale, nie. Przecież to ja, ja- największe nieszczęście tej planety. Najbardziej skrzywdzona przez los, biedna, mała istota ludzka.|k.f.y
|
|
 |
czuje sie zazenowana ze uwierzylam Twoim slowom
|
|
 |
Miłość
liche słowo
no bo jak tu kochać
kiedy wokół tylu ludzi
o kamiennych sercach
z nożami w dłoniach
a jedyne co posiadasz
to ciepły szal na zimne dni
który próbuje cię udusić
i brudna, mokra parasolka
łamiąca się na wietrze
kpiąca prosto w twarz
|
|
 |
Wiara
głupie słowo
no bo jak tu ją mieć
kiedy ciężko jest zacząć na nowo
układać świat
patrzeć z uśmiechem w niebo
z radością witać dzień
|
|
 |
Nadzieja
puste słowo
no bo jak tu ją mieć
skoro nie masz nikogo
niczego
co podnosi cię na duchu
poprawia humor
odsuwa deszcz i burze
odsłania słońce
|
|
 |
Nadzieja
puste słowo
no bo jak tu ją mieć
skoro nie masz nikogo
niczego
co podnosi cię na duchu
poprawia humor
odsuwa deszcz i burze
odsłania słońce
|
|
 |
podobno kochales,to dlatego odszedles?
|
|
 |
gdzie jestes przyjacielu?
|
|
 |
W jaki sposób wyjaśnić Ci jak ważne mimo wszystko jest dla mnie to, że jesteś? Jak wytłumaczyć, że w życiu najbardziej boję się tego, co piękne?
|
|
 |
Mogę być kompletnie wypruta z sił. Mogę mieć za sobą kilka zarwanych nocy po których jedyne, o czym marzę to sen. Mogę siedzieć z paczką chusteczek na kolanach i bezustannie wysmarkiwać nos. Mogę mieć poczochrane włosy, związane w niechlujnego kucyka. Mogę mieć rumieńce na policzkach przez gorączkę. Mogę marudzić, narzekać i mieć wszystkiego dosyć. Mogę - a on i tak będzie chciał być obok, uparcie twierdząc, że nie ma lepszego miejsca, niż to przy mnie, niezależnie od wersji mojej osoby, która akurat wchodzi w grę.
|
|
 |
Mijałam go kilka razy dziennie z uczuciem nieprzyjemnego mrowienia na karku. Wytrzymywałam jego oschłe spojrzenia. Unosiłam brodę mimo arogancji i traktowania wszystkich z góry, jakimi zdawał się przesiąkać. Usilnie starałam się odsunąć od siebie bezpodstawną nadzieję, że być może gdzieś w głębi jest innym człowiekiem, niż wskazywałyby na to pozory. Odpychałam od siebie każdą z myśli o tym, że może mi się podobać lub że mogłabym być bliżej niego. A dzisiaj? Uchyla mi dostęp do swojej klatki piersiowej, a ja dostrzegam serce. I słyszę, jak tłumaczy mi coś, a zdanie kończy się uzasadnieniem "... bo Cię kocham".
|
|
 |
Jeżeli chodzi o ten związek - chciałam go. Stworzyłam. Nieważne, czy był dobry czy zły. Chciałam spędzić życie z tym mężczyzną, chciałam mieć z nim dziecko.
|
|
|
|