 |
szereg blasków i cieni, żyjemy jak żyjemy, parę postanowień ratuje szczątki nadziei
|
|
 |
gdyby nie te zwrotki nie miałbym chyba nic więcej
|
|
 |
najwierniejszy z przyjaciół, który zna tą grę
nie jest tu na dobre, jest zawsze na złe
|
|
 |
zapamiętaj to jak dobra i zła ręka
jedna kogoś ratuje, druga naciska na spust
|
|
 |
nocny pasażer, o którym nikt nic nie wie
poza zasięgiem wzroku, tam gdzie żyją cienie.
nieraz krew mnie zaleje, on się pojawia
trupy wrogów jak worki piasku już leżą na wałach
|
|
 |
Na najwyższym z pięter piętrze
pełnym pajęczyn, czasu, strychu
jest pewne sekretne, wilgotne miejsce
trzymam tam swój gniew zawekowany w słoiku
|
|
 |
to słodka tajemnica mojego istnienia
niebezpieczna dla mnie i dla otoczenia
|
|
 |
się nie nakręcam już więcej nie rozkminiam, bo prawdziwe uczucie co by się nie działo nie przemija
|
|
 |
i bądź tu mądry, synchronizuj dwa serca,
bo to co cię uskrzydla potrafi być jak morderca
|
|
 |
kiedy Ty kochasz mnie ja mówię daj spokój skarbie,
brakuje mi już sił, przez Ciebie wyglądam marnie,
nad nami chmury czarne dawno po zachodzie słońca
|
|
 |
kiedy ja kocham Ciebie Ty mówisz to nie ma sensu,
co było wypalone jak popiołka pełna skrętów,
za dużo zakrętów, za dużo przykrych słów,
nie chcesz dzielić ze mną życia, nie mamy podobnych snów
|
|
|
|