 |
|
Nie zostawiaj mnie nigdy samej w środku miasta,nie każ mi szukać drogi powrotnej do mojego domu. Nie pozwól mi błądzić ulicami samej,późnym wieczorem ze słuchawkami w uszach i płakać,płakać przez Ciebie. Nawet nie pozwól, by były one spowodowane Tobą.Nie zostawiaj mnie na tym strasznie zimnym powietrzu, całą przemarzniętą całkowicie samą. Nigdy nie spójrz na mnie wzorkiem mówiącym, bym sobie poszła. Nie dotykaj mojej dłoni tak czule, bym poczuła muśnięcie Twoich opuszków po raz ostatni. Nie przytulaj mnie po to, by został na mnie zapach Twoich perfum, których nie poczuję więcej na Tobie, a pozostanie jedynie w niciach materiału mojej kurtki. Nie całuj mnie po to, bym przed snem próbowała przypomnieć sobie kształt Twoich warg. Nie splataj swoich palców wraz z moimi,bym czuła się bezpiecznie,bo gdy zostanę sama tam, w środku miasta,będę błagała byś był obok. Nie pozwól mi umierać każdego dnia z miłości,którą postanowisz zabić,uśmiercając moje serce i moją duszę,mojego wnętrza,mnie samej.
|
|
 |
Zawołał mnie do kuchni. Siedział przy stole ze spuszczona głową. Kiedy stanąłem naprzeciw Niego spojrzał na mnie tym znienawidzonym przeze mnie wyrazem twarzy. Był zajebany. Jak zawsze w święta. Zaczął coś mamrotać pod nosem. Nic z tego nie rozumiałem. Mówił coś o studiach, o mojej przyszłości, o swojej przeszłości, o swoich błędach, o tym, że jest ze mnie dumny, że jestem nikim, że nigdy nie będę lepszy niż on, o tym, że jestem inteligentny, żebym robił co chce, bo to przecież moje życie, o tym, że mam go słuchać bo to On jest tu panem. Widziałem w Jego oczach gniew. Kazał pokazać mi ręce. Zrobiłem to. Spojrzał na blizny, zaczął je liczyć i zapytał: „Kto Ci to zrobił? No kurwa kto?” Ja – odpowiedziałem. „No właśnie kurwa. Nie oskarżaj mnie o coś czego nie zrobiłem.” – powiedział. Masz racje tato, ja sobie to zrobiłem. Miałem zły humor, nudziło mi się, wziąłem żyletkę i zrobiłem to – mówiąc to łzy zaczęły napływać mi do oczu. „Właśnie kurwa, miałeś zły humor.”
|
|
 |
zastanawiam się czy Ty przypadkiem nie masz licencji na skurwysyństwo. nie masz wnętrza, Ty masz wnętrzności. a ja głupia chciałam, żebyś przy mnie po prostu był. zawsze. jak kac po każdym piciu.
|
|
 |
wymiotuję nadmiarem rzeczywistości, która pierdoli moje marzenia jak napaleniec tanią dziwkę.
|
|
 |
Twój dotyk raził mi serce napięciem 60V, a potem nasza miłość wypaliła się jak żarówka o całkiem podobnym napięciu.
|
|
 |
jesteś głuchy na mój bezszelestny głos sprzeciwu, prośby i błagania. brak pogłosu zastępuję drwina, wydziergana na Twoich źrenicach.
|
|
 |
|
chce wiedzieć jak całujesz bo dostaje świra. / ashamed ♥
|
|
 |
moje dłonie każą mi tęsknić za Tobą.
|
|
 |
Bądź moim ukojeniem, gdy jest mi tak cholernie źle. Bądź ze mną, gdy cierpię. Czuwaj nad moim rozlanym sercem. Pozbieraj je, a obiecuję dać Ci jego największą część. Obiecuje wtedy być Twoja. / k.sz
|
|
 |
kolejny drink nie załatwi sprawy
|
|
 |
niech nikt nie mówi mi, że to, czego pragnę, to bzdury,
o tym, co ważne naprawdę wiem więcej niż mało który
|
|
 |
TAK NAS NAUCZONO, NIENAWIDZIEĆ Z MIŁOŚCI
|
|
|
|