 |
Myślę, myślę, że kiedy to wszystko jest już skończone, to powraca tylko przez mgłę, rozumiesz. Jak kalejdoskop wspomnień. Powraca wszystko, za wyjątkiem jego samego. Myślę, że gdy pierwszy raz go ujrzałam, jakaś cząstka mnie wiedziała co może się wydarzyć. I naprawdę, nie chodzi tutaj o jego słowa, czy czyny. Chodzi o uczucie, które pojawiło się razem z nim. Szalonym wydaje się fakt, że nie mogę być pewna czy kiedykolwiek poczuję coś podobnego. I nie wiem, czy powinnam to poczuć. Wiedziałam, że jego świat poruszał się zbyt szybko i spalał wyjątkowo jasnym płomieniem, ale pomyślałam wtedy: "Jak diabeł mógłby pchać mnie w ramiona kogoś, kto przypomina anioła gdy tylko się uśmiechnie?". Może to wiedział, kiedy mnie zobaczył. Zgaduję, że straciłam wszelką równowagę. I myślę, że najgorszą częścią tego wszystkiego, nie było utracenie jego. Tylko to, że zatraciłam siebie.
|
|
 |
boję się zobowiązań. nie chcę ci nic obiecywać, niczego na siłę nazywać. nie wyznam ci nagle wszystkiego, co czuję. ale mogę być, całkiem blisko. mogę być oparciem, o ile nie obciążysz mnie zbyt mocno, dobrym słuchaczem, albo poprawiaczem nastroju. mogę być kim chcesz, tylko nie czyń mnie zbyt ważną. nie jestem dobra w byciu czyimś wszystkim.
|
|
 |
|
Nie dzwoń do mnie, kiedy kolejna panna nawali. Nie pisz, bo Ci smutno, bo samotnie, bo znowu nie masz z kim spać. Mnie już nie ma. Rozumiesz? Nie pytaj co u mnie, bo odpowiedź znasz. Nadal mam żal do świata, że pozwolił Nam się spotkać, a potem z uśmiechem na twarzy odebrał tą znajomość. Nie interesuj się moim życiem, bo sam zrezygnowałeś z bycia jego częścią, a ja? Nie jestem kołem zapasowym.
|
|
 |
Czym jest miłość? Nie wiem, dla mnie chyba nie istnieje.
Mogliśmy zrobić wszystko, nie wyszło przepraszam
mieliśmy tworzyć przyszłość, nie wyszło przepraszam.
Nie jestem typem, który nie docenia nic wokół
my w szoku, łzy w okół, sny, spokój.
Chwile w amoku kroku nikt mi nie dotrzyma
i tak co by nie było to i tak jest moja wina.
Mam co wspominać te przepiękne momenty i
proszę nie mów mi już że droga nie idzie tędy.
Kurwa którędy? Bo nie wiem gdzie mam iść
może kiedyś to zrozumiem ale na pewno nie dziś.
|
|
 |
Wspominam ten moment, nasze spotkanie pierwsze
Już wtedy obiecałem sobie, że tego nie spieprzę
I może to bardzo głupie, albo chociaż trochę śmieszne
Ale dalej chyba łudzę się, że coś z tego będzie
Choć nie znaliśmy się długo, byłaś bliską mi osobą
Przez ten okres, nie widziałem świata poza Tobą
I dalej go nie widzę, nie wiem jak sobie poradzę.
Znasz ten ból, kiedy uczucia biorą nad Tobą władzę?
|
|
 |
Kochamy ranić i rzucać słowa na wiatr
I od nowa się użalać nad sobą. Który to raz?
Samotność przytłacza i pojawia się kilka zmarch
Kilka siwych i drugie tyle przepitych szans
I znowu wkurwiam się, kurwa, męczy mnie stres
Swoje chore ambicje przez mandat odbija pies
Jak co wieczór z lodówy błękit rozjaśnia czerń
Życie nieprzewidywalne, jak strop osuwa się
Znam skrajne emocje od łez po śmierci bliskich
Jak wszyscy są głusi na Twoje prośby i krzyki
Jednym duszę leczy modlitwa, drugim narkotyki
Nosimy maski na twarzach, by skrywać blizny
Przecież łatwo dać się zwariować w tych czasach
Jak od rana w komunikacjach wkurwia Cię ludzka masa
Chcemy tylko spokój i kogoś do kogo wracać
Żeby na stare lata spojrzeć w lustro i nie płakać.
|
|
 |
Iwiem, że kiedy przyjdzie co do czego, nie będę miała nawet siły o niego walczyć. nie będę próbować zatrzymać go przy sobie, nie będę na siłę utrzymywać kontaktu, prosić o rozmowę. odejdzie gdzieś. a ja nie będę umiała go powstrzymać
|
|
 |
najgorzej jest, kiedy tak nagle znikąd mi się przyśnisz. kiedy za wszelką cenę, całymi dniami staram się o tobie nie myśleć, nie rozpamiętywać, skupić się na tym, co już mam. bo przecież dostałam to, czego tak długo pragnęłam. a potem muszę zasnąć. i wtedy znowu cię widzę, czuję, rozmawiam z tobą i samej sobie, nawet we śnie, wmawiam, że nic już nie znaczysz. ale to głupie. zawsze będziesz znaczył w chuj dużo.
|
|
 |
|
W moim życiu istnieje chyba coś takiego jak cholerny limit szczęścia. Nie ma dnia, żebym mogła powiedzieć, że wszystko idzie świetnie. Cały czas, kiedy mam wrażenie, że wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku, zaraz coś się kompletnie sypie. I w nocy znowu cała zalewam się łzami. Chciałabym, żeby chociaż raz były to łzy szczęścia. Albo żeby ułożyło się w tej jednej, najważniejszej kwestii.
|
|
 |
Daj mi rękę i chodź do sypialni
Otwórz się dla mnie, po czym przytul i zaśnij (wiem)
Delikatny mruk nocy
Pójdziesz za mną, w otchłań skoczyć
LSB na głośnikach mi włączysz
Wezmę to i tak to się skończy
Teraz wiem już, teraz masz to
Czyste dobro kontra zło
I patrzysz na mnie i to co Cię boli
Bym wziął Cię za rękę i zaczął się pocić!
|
|
 |
Nienawidzę to złe słowo, aby opisać to co do Ciebie czuję. Jestem już po prostu zmęczona czekaniem na to co nigdy nadejdzie i walką o każdy dzień. Myślę, że bliżej mi do obojętności niż wściekłego rzucania się na Ciebie z pazurami./esperer
|
|
 |
Co mam powiedzieć? Kiedyś kochałam Cię całego. W pakiecie wszystkich zalet i wad.Teraz już chyba nie ma tego człowieka. Popatrz jak się zmieniłeś. Nie przyznawaj się przed wszystkimi, wiem, że boli, że sam w to nie wierzysz. Mimo to, musisz przyznać mi racje. Nie jesteś już tą samą osobę. Zgubiłeś gdzieś tą pogodę ducha, to emitowane światełko i ciepło,które zawsze sprawiało,że chciałam wracać. Stałeś się próżny, egoistyczny, patrzący na wszystkich z góry i deptający po ich uczuciach. Jesteś dokładnie tym kim nigdy nie chciałeś być i którymi zawsze gardziłeś. W Twojej obecności człowiek czuje się obco, bo choć znam tą twarz to nic nie jest znajome. Przykre, naprawdę przykre. Choć pewnie nie chcesz tego słyszeć, a i ja wolałabym tego nie mówić to kiedyś to wszystko się przeciwko Tobie obróci. To co zrobiłeś, wróci ze zdwojoną siłą, ale wokół Ciebie nie będzie już żadnego światełka, bo zdmuchnąłeś je swoim chłodem. Nie będzie nikogo kto okażę współczucie, mnie też już nie będzie./esperer
|
|
|
|