 |
Dzień dobry, mój drogi. Znowu wróciłeś nieproszony? Tym razem nie przyjmę Cię z otwartymi ramionami, wręcz przeciwnie. Wyproszę Cię stąd. Zdziwiony? Ja nie. Czas płynie za szybko, Ciebie za długo już nie ma i za dużo złych wspomnień z Tobą wiążę, by zapomnieć. Przypomnieć Ci mój jeden błąd i mam wytknąć jej z każdej soboty na imprezie? Nigdy nie zapomnę tego, że moja prawda zabolała,a jej zdrady nic. Któregoś dnia przestaniesz mi robić na złość, tylko zapukasz do moich drzwi. Tylko wiedz, że nie wybaczę. Stałam się taką suką, jak Ty sukinsynem. Twoja pomoc miała mnie przytrzymać, by nie upaść na twarz, a Ty wręcz mnie kopnąłeś i rzucałeś przez dobre parę miesięcy o ścianę. Wyrosłam z Ciebie i z tych chorych sytuacji. Żegnaj frajerze.
|
|
 |
wiem, że w nocy nie jest tak samo jak w dzień, że wszystko wydaje się inne, że nocnych spraw nie sposób wytłumaczyć za dnia, bo wtedy nie istnieją, i że noc może być straszna dla ludzi samotnych, gdy już zaczęła się ich samotność.
|
|
 |
Lubię czytać i pić kawę sama. Lubię jeździć sama autobusem i wracać sama do domu. Mogę wtedy wszystko przemyśleć i puścić wodze fantazji. Lubię jeść i słuchać muzyki sama. Ale w momencie gdy widzę matkę ze swoim dzieckiem, dziewczynę ze swoim ukochanym albo dwie śmiejące się przyjaciółki zdaję sobie sprawę, że choć lubię być sama, nie mam ochoty być samotna.
|
|
 |
przepraszam za wyrażenie, bardzo przepraszam, ale burdel mi się w mózgu robi, wielki bałagan, nieporządek.
|
|
 |
patrzę, jak je niesie, plecy zginają się coraz bardziej pod ciężarem, patrzę przez oczy zalane łzami. jak niesie cierpienie, które mu dałem, chociaż tak bardzo chciałem dać szczęście.
|
|
 |
chce choć na chwilę pozbyć się tego wielkiego niepokoju, który jest gorszy niż choroba, który jest chorobą. nic nie wiem - nawet, czemu mi źle. nawet czy będzie lepiej.
|
|
 |
czym mam ją kochać, jeśli sam sobie przestałem wierzyć i sam sobą pogardzam?
|
|
 |
Nie potrafił mi wybaczyć wypowiedzianej prawdy, ale jej pierdolenie się po kątach wręcz przeciwnie.
|
|
 |
Już brakuje mi słów, łez i dni, by opisać ten okropny, nieuporządkowany kryzys w moim życiu. Wolałabym się zostać tchórzem i nigdy już się nie obudzić, ale nie mogę.
|
|
 |
Początek klasy maturalnej? Zjebany. Długie weekendy? Zjebane. Mikołajki? Zjebane. Święta? Zjebane. Sylwester? Zjebany. Nowy Rok? Zjebany. Urodziny? Zjebane. Studniówka? Zjebana. Ferie? Zjebane. Ja? Zjebana. Kurwa, ile jeszcze tego? NO KURWA ILE?!
|
|
 |
Brakuje mi osoby, która by mnie wyciągnęła z tego pieprzonego dołku, która pomogłaby mi odejść z tego syfu i która zniszczyłaby całe zło tkwiące we mnie.
|
|
|
|