 |
|
nagle przychodzi taki dzień, kiedy zdajesz sobie sprawę, że już Go nie kochasz. Nie kochasz Go, ale jednak jest dla Ciebie wszystkim.
|
|
 |
|
to moje życie takim je pozostaw, nie osądzaj bez podstaw nienawiść na bok odstaw..'
|
|
 |
|
miasto zasypia, myśli mówią szeptem. nigdy już nie wróci to co było przedtem..
|
|
 |
|
Dziś życzył mi niesamowitych snów. Ciekawe co miał na myśli, być może nic nie miał na myśli. Być może pisze to wyłącznie z grzeczności, lub przyzwyczajenia. Być może chce mi dać coś do zrozumienia. Być może... Eh, chyba właśnie to mnie w nim pociąga. Kiedyś go rozgryzę, chociaż nie wiem czy tak naprawdę tego chce.
|
|
 |
|
Albo Ci zależy, albo nie. Po środku to możesz być z kolegą. Po środku to jest takie wiesz, lubię Cię, ale tak naprawdę to mam Cię w dupie.
|
|
 |
|
jesteś tak tajemniczy. z jednej strony właśnie to mnie w tobie pociąga, a z drugiej ta cała tajemniczość doprowadza mnie do szaleństwa. chcę cię rozgryźć, chcę wiedzieć co masz na myśli pisząc do mnie takie rzeczy. O CHUJ CI CHODZI?
|
|
 |
|
dlaczego chcąc ciebie, robię coś, co wcale nie pomaga mi ciebie zdobyć, ale jednak dalej to robię, bo ważne jest dla mnie twoje szczęście. szkoda tylko że robię to, kosztem własnego. męczę się.
|
|
 |
|
i mam dosyć, mam dosyć siebie takiego na jakiego patrzę. widok masy krzywych kości niszczejących wnętrzności gulaszu zamiast mózgu. oczy w których znajduję bezkres nie swoich emocji, jak chomik który magazynuje często niepotrzebne żarcie. nienawidzę chaosu który sam sobie stworzyłem który osobiście poukładałem w niechlujna jebniętość. i tę kurewską niemoc wskrzeszenia opanowania, przywrócenia kontroli. tę cholerną skłonność do nie trzymania pionu.
|
|
 |
|
Geje, papierosy, dziwki, wódka, sen, krzyk, bieg. Coś cię pożera, coś cię wkurwia. Potykasz się w drodze do łóżka o ubrania, książki, słowa, myśli, kawałki pizzy. Wszystko się pieprzy, wszystko się podnosi. Kto by to wytrzymał? Na obiad kiszone ogórki i batonik. Żołądek wychodzi na spacer, taki w nim burdel. Jak w głowie, mieszkaniu, wszędzie. Kto by to ogarnął? Ciężko określić, czy gorsze są noce, czy dni. Kto by się zdecydował? Walić to, przecież życie jest piękne.
|
|
 |
|
mam prawo jazdy, fury jeszcze nie mam swojej, ale jeden nierozsądny ziomek pożyczył mi corollę - już jesteśmy na trasie, 160 na blacie i tylko na twoją prośbę nie cisnę więcej, choć da się. tracę zasięg, ginie już polski operator, opuszczamy to państwo, co działa jak paralizator na myśli, na ruchy, a teraz co by nie było - nie ma miejsca na fochy, jest miejsce na miłość
|
|
 |
|
Usiadłam na przystanku, wkładając do uszu słuchawki. moje długie , pofalowane od deszczu włosy rozwiewał wiatr. było ciemno , a blask świecącej obok latarni, padał wprost na moją twarz. patrzyłam przed siebie, na przejeżdzające samochody. Spokojnie oddychałam, miałam w dupie wszystko - liczył się tylko bit lecący w słuchawkach i dziwny stan serca, które czuło wolność a zarazem cierpienie.
|
|
 |
|
Tęsknię za czymś czego nie miałam, nie znałam, a potrafiło jednym spojrzeniem uszczęśliwić i uwolnić serce od conocnych rozpaczy. Nie używając żadnego słowa, nie wydobywając z siebie ani jednego dźwięku. Taki kurwa byłeś.
|
|
|
|