 |
Zauważyłeś? Zmieniłam się. Zmienił się mój charakter, moje podejście do ludzi, zmieniły się moje uczucia i to, jak zachowuję się podczas wewnętrznego zagubienia. Bo nie jestem tym kim byłam. Nie zauważysz już u mnie więcej łez, które będą zdobić swoim błyskiem moje policzki. Nie zobaczysz już na mnie bólu, który nosiłam przez całe życie. Nie zauważysz nic, ponieważ nie jestem tym kim byłam. Nie maluje emocji w odbiciu tęczówek, nie pokazuję tego co znajduje się w moim sercu. Nie przyznaję się do błędów, które popełniam i nie uczestniczę dalej w chorych akcjach, które nie dawały mi niegdyś spokoju. Widzisz? Nie jestem tą zagubioną dziewczynką, która musi nadal chodzić za rączkę z kimś odważnym i cierpliwym, kto będzie ją prowadzić przez strome zakręty. Nie jestem tą dawną dziewczynką, wydoroślałam.
|
|
 |
To prawda. Nie potrafię już udawać. Nie umiem ukrywać smutku, zbyt długo próbowałam z nim walczyć, jednak przegrałam. Teraz coraz więcej ludzi zauważa, że jest coś nie tak jak powinno, a ja już nawet nie zaprzeczam. Wypaliłam się od środka, zbyt długa tęsknota pozbawiła mnie wszystkiego. Znowu wieczorami zamykam się sama i zamęczam się pod stertą myśli. Myślałam, że byłam już u samego końca mojego cierpienia, że przychodzi czas kiedy zamknę całą przeszłość na trzy spusty, ale wystarczyła chwila, a znów wylądowałam na samym początku tej mozolnej drogi. Kolejny raz czuję jakbym straciła Cię na zawsze. Mam wrażenie, że wbiłeś mi kolejny sztylet w serce. Chociaż to nie do końca tylko Ty. Teraz i ja pozwoliłam sobie na to cierpienie. Nie wiem ile jeszcze razy będę uświadamiać sobie, że nie potrafię żyć bez Ciebie, najgorsze jest jednak to, że za każdym razem wychodzę z tego słabsza. Teraz więc Twoja kolej aby zrozumieć jak trudno żyje mi się samej. / napisana
|
|
 |
“Boję się, mamo,
że upadnę
i nie będzie nikogo,
kto by mnie złapał;
że będę lecieć
przeraźliwie długo
niżej niż na
dół
Boję się, mamo,
że zabłądzę
na prostej drodze
(…)
że się pomylę
zresztą
nie pierwszy
raz
Boję się, mamo,
że on zniknie
wiesz, ten ktoś,
kogo pokocham
całym sercem bladym
chociaż
mówią, że go już
nie mam.”
|
|
 |
|
Potrzebuję tylko Jego obecności i wsparcia. Poczucia bezpieczeństwa, że jest przy mnie i co by się nie stało On będzie. Potrzebuję świadomości, że chociażby walił się świat On będzie szedł ze mną za rękę i był moim osobistym żołnierzem walczącym o nasze szczęście. Moje serduszko tak bardzo potrzebuje Jeko "Kocham Cię." , moje dłonie - Jego dotyku, moje usta - Jego ust, moje oczy - Jego widoku, moja dusza - całego Jego. Oboje dobrze wiemy, że potrzebujemy się nawzajem jak tlenu. Przecież nie chcemy by to wszystko legło w gruzach, by to wszystko znów się zjebało. Po co kolejna kłótnia, po co kolejne łzy. Tak bardzo bym chciała się w Niego wtulić i usłyszeć, że wciąż mnie kocha, bo sama kocham Go tak bardzo.. / podobnodziwka
|
|
 |
Przyznaję się-przed sobą, Tobą i całym światem, jestem tchórzem. Jestem cholernym tchórzem, nawet przez myśli, które nakazują mi rzucić to wszystko, rozciąć nić, i uciec, nie na chwilę-na zawsze. Przepraszam kochanie za to, że musisz to przechodzić, moje chwile słabości i słowa, które ranią Twoje serce. Chcę żebyś wiedział, że co by się nie działo, jak wiele słów by nie padło-ja wciąż będę wiernie przy Tobie trwać, i kochać najmocniej. Nieważne jak mocno wydawałoby mi się to trudne, i z jak wielkim bólem będę musiała się zmóc, byśmy przetrwali-poradzimy sobie r a z e m./shoocky
|
|
 |
Codziennie pozwalasz mi za sobą tęsknić, choć wiesz, że nie zniosę już dłużej tego. Powracasz wieczorami, szczególnie teraz kiedy jestem sama i uderzasz w moją zranioną duszę. Wiesz, że Twój cios mocno mnie rani, wiesz, że poprzez to muszę płacić coraz wyższą cenę za ten ból, ale czy chociaż raz zastanowiłeś się, jak bardzo to boli, kiedy nie odchodzisz? Nie rozumiesz tego, że ja nie mogę, że nie jestem w stanie okazać tego co czuję. Stałam się obojętna na wszystko - głównie na ludzi i życie. Jednakże Ty wciąż tkwisz we mnie, w mojej podświadomości. Plątasz się pomiędzy moimi kawałkami rozbitego serca. Błagam Cię, odejdź w końcu. Odejdź i pozwól mi zapomnieć. Nie chcę toczyć codziennie walki wbrew sobie. Odejdź i daj mi spokój. Nie chcę żyć, czując, że nadal jesteś obok, to mnie zabije.
|
|
 |
Coraz częściej się nie kontroluję. Nie zważam już na nic. Nie reaguję na słowa innych, bo one dla mnie nie istnieją. Są niczym pyłek nadziei, który odlatuje przy pierwszym podmuchu wiatru. Zmieniłam się i to bardzo. Zdecydowałam się na inne życie, może gorsze, a może właśnie lepsze niż to, które prowadziłam dotychczas? Stałam się obojętna na uczucia, na to co inni starają się mi przekazać. Zaczęłam żyć tym co sama chcę, a nie tak, jak ktoś chce. Obojętne stało się dla mnie to co w danej chwili dzieje się z kimś, kto kiedyś choć odrobinę mnie interesował. Przechodzę obojętnie obok rzeczy, na których mi zależało najbardziej, bo zrozumiałam, że szczęście w życiu nie na tym właśnie polega, aby mieć każdą zachciankę. Zrezygnowałam z własnych marzeń, planów. Podjęłam wiele decyzji, które przerwały pewien etap w moim życiu i nareszcie stałam się tym kim chciałam być już od dawna. Stałam się egoistką, która nie walczy o innych, ale o siebie, o własne przetrwanie i życie, niezależnie od ceny.
|
|
 |
Ktoś kieruje do mnie słowa, w których przekazuje myśli i uczucia. Mówi mi, że mu na mnie zależy i pokazuje to na różne sposoby. A ja już tego nie widzę. Nie dostrzegam ani krzty szczerości w słowach ludzi. A wręcz przeciwnie.. Reaguję po części negatywnie i zarazem obojętnie na to, co ktoś do mnie kieruje. Nie pokazuję swojej słabości, nie odwzajemniam żadnych uczuć czy pragnień. Nie, już nie. To przestało dla mnie istnieć. Tak samo, jak życie i miłość. Radość i szczęście, to tak dla mnie odległe już słowa. One nie mają żadnego znaczenia. I tym razem mówię już to szczerze, bo wiem, że tak jest. Jestem przekonana, że pozbywam się powoli z własnego wnętrza resztek uczuć. I choć może kogoś tym ranię, to nie widzę tego i nie czuję. Zapewne dlatego los ludzi stał mi się tak mocno obojętny. Możliwe, że przez to nie robię już nic wbrew sobie i nie walczę o coś co dla mnie nie ma sensu?
|
|
 |
Wspomnienia? Oczywiście, uderzają, wracają codziennie do mojego życia. Ale nauczyłam się, jak z nimi się walczy. Nauczyłam się, że one nie są już tak bardzo mi potrzebne, jak były kiedyś. Zanim się zmieniłam, wyciągnęłam ostateczne wnioski. Zaczęłam ryzykować i grać kamienną twarzą, ale powoli to stało się moim nałogiem. Moje oczy przestały lśnić, zmieniły swój blask na coś ciemnego, na coś niezrozumiałego. Twarz stała się bardziej wyrazista, ale i zarazem twarda i ponura. Przestałam się uśmiechać, a jeśli moje usta utworzą uśmiech, to nie jest to nic innego, jak tylko kpiąca i ironiczna radość. Cieszę się z tej zmiany. Cieszę się, że mogłam wreszcie stać się ciemnym charakterem. Bo to nauczyło mnie, aby nie mówić już nikomu o tym co czuję, o tym co potrafi męczyć i uderzyć. Bo tak jest właśnie łatwiej, kiedy nikt nic nie wie, a ja udaję szczęśliwą i radosną dziewczynę na swój własny sposób.Nikt nie domyśla się jednak,jaka jestem od środka dopóki nie dojdzie do emocjonalnego zbliżenia.
|
|
 |
Proszę, obiecaj mi, że kiedyś staniemy naprzeciwko siebie. Zostaw przy mnie słowo, które stanie się gwarancją i pewnością, że nasze drogi się jeszcze kiedyś zejdą w przyszłości. Bo nie wyobrażasz sobie, jak silną tęsknotę czuję względem Ciebie, lecz zapewne wiesz, że nie mogę Ci się do tego przyznać. Odrzuciłbyś mnie, wyśmiałbyś moje słowa. Zdominowałbyś mnie swoją mądrością, a moje ciało znów oddałoby się Twojemu wpływowi. Sprawiłbyś, że nie umiałabym myśleć. Serce biłoby, jak oszalałe, a ciało opadało bezwładnie centymetr po centymetrze na podłogę, odbijając się o ścianę. Wykorzystałbyś każdą możliwą okazję do zemsty na mnie, ale nie wiesz, jak bardzo jest mi smutno, kiedy nie ma Cię obok. Tak mocno tęsknie. Codzienni płaczę słowami, błagając Cię o powrót. Może kiedyś mnie wysłuchasz? Może spełnisz moje pragnienie i staniemy naprzeciw siebie w innym świecie?
|
|
 |
Jestem jakaś inna. Niezrozumiała, niepewne. Ktoś ostatnio zauważył, jak świadomie odrzucam od siebie ludzi. On sam to czuje, ale nie próbuje na siłę mnie przekonać do złamania granicy, bariery. Wie, że tego się nie da zrobić, nie teraz, nie w tym przypadku. Choć rozmawiam z Nim tak rzadko, to przyzwyczaiłam się do Jego obecności. Lecz wiem, że to minie. Zbyt długo nie trwa nic wiecznie, więc dlaczego On miałby być na dłużej w moim życiu? Jednakże to uczucie, niepewności i uzależnienia, z którym muszę walczyć nie daje mi spokoju. Czuję się dziwnie, kiedy o Nim myślę, kiedy chcę do Niego napisać. Czuję, jak samoczynnie moje myśli ze sobą walczą. Jakby zła strona miała przewagę nad tą dobrą. Wiem, że nie mogę zrobić kroku do przodu, wiem, że nie mogę mu zaufać na tyle, ile bym chciała. Dlatego trzymam się na dystans względem Niego i każdej osoby wokół siebie. Ale jest we mnie to uczucie nieposkromionego marzenia, o którym nie mogę i nie chcę zapomnieć.
|
|
|
|