 |
Nienawiść do kogoś, kogo się kocha, jest strasznie męcząca.
|
|
 |
Nie wmawiaj sobie, że był idealny tylko dlatego, że się zakochałaś. Nie wmawiaj sobie tego pod żadnym pozorem. Bo gdyby tak rzeczywiście było, gdyby posiadał chociaż namiastkę tych cech, które mu przypisujesz - siedziałby teraz przy Tobie. Nigdy nie pozwoliłby Ci odejść.
|
|
 |
"Ambitny plan, by wszyscy ludzie siedzieli prosto
/I nie wiercili się za mocno - nie objął mnie, choć objąć musiał..." mjut ..
|
|
 |
Czasem w snach przenosimy się do cudownej przeszłości, o której zdarza się nam zapomnieć. Po otworzeniu oczu i zdaniu sobie sprawy z tego, że jednak jesteśmy sami w zimnym łóżku zaczynamy czuć pewien niedosyt przeradzający się w żal... I obwiniamy się o to, że już drugi raz nie znajdziemy się dokładnie w tym miejscu ze snu i dokładnie przy tej jednej osobie..
|
|
 |
Człowiek to egoistyczna istota uważająca się za najmądrzejszą ze wszystkich, która za wszelką cenę pragnie innymi manipulować, rujnować im życie, niszczyć ich plany i psychikę bo od tego czuje się najlepiej..
|
|
 |
As he begins to raise his voice
You lower yours and grant him one last choice
Drive until you lose the road
Or break with the ones you've followed
He will do one of two things
He will admit to everything
Or he'll say he's just not the same
And you'll begin to wonder why you came - Gdy on zaczyna podnosić głos
Zniżasz swój i dajesz mu ostatnią szansę:
Jedź, dopóki nie stracisz drogi
Lub zerwij z tymi, za którymi podążałeś
On zrobi jedną z dwóch rzeczy:
Przyzna się do wszystkiego
Albo powie, że nie jest już tym samym człowiekiem
I zaczniesz się zastanawiać, czemu przyszłaś.
|
|
 |
Step one you say we need to talk
He walks you say sit down it's just a talk
He smiles politely back at you
You stare politely right on through
Some sort of window to your right
As he goes left and you stay right
Between the lines of fear and blame
And you begin to wonder why you came -
Krok pierwszy, mówisz: Musimy pogadać
On idzie, mówisz: Siadaj, to tylko rozmowa
Uśmiecha się grzecznie w twoją stronę
Ty grzecznie patrzysz się prosto na niego
Po prawej masz jakieś okno
Gdy on idzie w lewo, a ty zostajesz po prawej
Między granicami strachu i zarzutów
I w końcu zastanawiasz się, dlaczego przyszłaś.
|
|
 |
Gotta get up, give it all I got or give up - Muszę wstać, dać z siebie wszystko lub odpuścić.
|
|
 |
Was it, too good to be true?
Have nothing, get it all but too much of it
Then lose it again, then I swallow hallucinogens
Cause if not, where the hell did it go? - Czy było zbyt piękne, aby być prawdziwe?
Mieć nic, zgarnąć wszystko ale zbyt dużo tego
Później stracić to znów, czy połknąłem halucynogeny, bo jeśli nie, to gdzie to zniknęło?
|
|
 |
Ostatnimi siłami weszła do mieszkania, cała poobijana... Nie spodziewała się tam nikkogo, w końcu mieszkała sama od dłuższego czasu... Usiadła bezsilnie na podłodze w łazience, wtedy do niej podszedł.... Wystraszyła się go, ale on pomógł jej sie rozebrać i włożył ją do uprzednio napełnionej wanny gorącą wodą... Delikatnie mył jej ciało i połozył ją spać... całą noc przy niej czuwał...Obudziła się rano niezbyt wiele pamiętając, w końcu jeszcze po bójce wszystko ją bolało.
-Co ty tu robisz?-spytała zła, zmieszana i zdezorientowana
-Pilnuje cię, zebyś znów głupot nie robiła-powiedział to tak spokojnie...
-Wyjdź stąd. Zostaw mnie. Idź już- patrzyła na niego, ale on sie nawet nie poruszył, wstała krzywiac sie z bólu i wyrzuciła go z mieszkania... Osuneła sie na podłoge i płakała z bólu fizycznego i psychicznego.... Bo przeciez chcialaby z nim byc ale oszukał ja... tak to było dawno ale nadal boli tak samo...
|
|
 |
Podobno była szczęściarą... Tyle farta, który ona miała nie miał nikt... Zawsze wszystko jej sie udawało... Do czasu kiedy coś się spieprzyło. Kiedy sie zaczęło walić to wszystko... Cały świat coraz więcej zniszczeń w jej życiu... I brak sił na odgruzowanie życia... Pomimo ogromnego wsparcia znajomych i przyjaciółki brakowało jej kilku rzeczy do szczęścia... Brakowało miłości... Tak bardzo go pragnęła, ze przestała wierzyć w istnienie miłości i znikała powoli ona i jej dusza stawały sie takie nijakie bezbarwne nudne...
|
|
 |
Czasem się na mnie wkurwia ale to nic bo wiem że zawsze mogę na nią liczyć pomimo wszystko i nieważne co zrobię czy powiem. Czasem dostanę opieprz ale wiem że ona się o mnie martwi gdziekolwiek idę czy cokolwiek robię... To z nią potrafimy zachowywać się jak najebane pomimo że jesteśmy trzeźwe. To ona zna mnie tak jak nikt inny i wie czego mi potrzeba kiedy chce krzyczeć a kiedy płakać nie muszę nic udawać przy niej bo to i tak nie ma najmniejszego sensu zbyt dobrze mnie zna i wyczuje kiedy coś nie gra...
|
|
|
|