 |
|
dym z papierosa zakrył Jego uśmiech. spojrzenie mówiło, jak cierpi .
|
|
 |
nienawidzi się ludzi, którzy bardzo zranili. którzy upokorzyli i zostawili samotnego na pożarcie światu. którzy zabrali ze sobą serce i dusze, wszystko co najważniejsze. którzy nie pozwalają zasnąć. którzy chodzą za Tobą krok w krok chociaż w ogóle ich nie widać. którzy wyciskają Ci siłą łzy mimo tego, że nie chcesz płakać. takich ludzi się nienawidzi. // neast
|
|
 |
choroba. coś na 'm'. najpierw odczuwasz lekkie trzepotanie w żołądku, potem organizm odmawia snu, mózg zaczyna funkcjonować z zacięciami. na koniec atakuje serce. kiedy zaproponowali mi leki, odmówiłam. posyłając Mu uśmiech, wiedziałam, że chcę to pogłębiać, chcę się w tym zatracać, chcę na to oszaleć. i mogę na to umrzeć.
|
|
 |
znajomy usiadł tuż obok zaczynając nawijkę. - słuchaj, bez ściem. odpowiadasz szczerze na pytania, zrozumiano? - skinęłam jedynie głową, wytężając słuch. - nie skończyło się zwykłym pożegnaniem? - rzucił na początek. - nie. - burknęłam zaciskając dłonie. - i po chuju nie wiem co zrobić. - dodałam, na co uśmiechnął się tylko, dając do zrozumienia, że zamierza dobić mnie jeszcze bardziej. - co czujesz? - wzruszyłam ramionami. nachylił się do mojego ucha. ostatni wydech, ostatnie słowa. - zależy Mu. cholernie Mu zależy.
|
|
 |
Desperate, I will crawl. Waiting for so long. No love, there is no love. /Breaking Benjamin
|
|
 |
znowu. znowu schodzę po cztery schodki w dół, znowu śpiewam pod prysznicem, znowu nie mogę zasnąć wieczorem bez kakao, godzinnego wpatrywania się w księżyc i głębszych rozkmin. znowu myśli rozsadzają mi głowę. znowu moje serce oszalało.
|
|
 |
przepraszam, że pojawiłam się nie w porę. wkroczyłam do życia, które już skrupulatnie próbowałaś ułożyć. stanęłam gdzieś między Tobą, a Nim, nie pozwalając się wyminąć. starałaś się, jasne - problem w tym, że ja w porę zarezerwowałam sobie Jego usta.
|
|
 |
"Uczeń na lekcji zjada ozdoby choinkowe" = czyli nie ma to, jak wejście kumpla na niemiecki, zgarnięcie pierwszego lepszego piernika z choinki i wpierdalanie go, mistrz.
|
|
 |
.` A najgorzej jest, jak zdasz sobie sprawę, że nic z tego nie będzie, że gdyby między Wami miało coś być, to byłoby już dawno. Kiedy zrozumiesz, że to co się dookoła dzieje wcale nie zmierza ku spełnieniu Twoich marzeń.
|
|
 |
.` Chciałabym: Być z kimś, z kim będzie mi dobrze... Komu, będę potrzebna i najważniejsza w jego życiu... Kto, będzie mnie kochał, szanował, opiekował się mną i troszczył się o mnie... Kto, zawsze będzie miał dla mnie czas... Kto, będzie walczył o nasz związek... Kto, pomimo wszystko zawsze będzie po mojej stronie... Kto, będzie ze mną zdobywał doświadczenia życiowe... Kto, będzie tęsknił za mną, będąc jeszcze przy mnie... Kto, będzie wierny i oddany... Kto, będzie potrafił mnie wysłuchać...Kto, będzie mnie wspierał w trudnych chwilach... Kto, słowami i gestami będzie wypełniał moje serce wiarą i nadzieją... Kto, będzie starał się mnie zroumieć i będzie wyrozumiały... Od którego, nigdy nie usłyszę przykrego słowa...
|
|
 |
.` przychodzi taki moment w życiu każdego z nas, kiedy to opuszcza nas dziecięca naiwnośc, kiedy zaczynamy rozgraniczac, grupowac ludzi, dostrzegamy ich wady, dzielimy na złych, dobrych, tych którym warto zaufac i tych, którym ufamy ze świadomością, że kiedyś zawiodą. przychodzi taki moment, gdy zupełnie znika ciekawośc tego co znajduję się pod etykietką od Kubusia, gdy lody zaczynają smakowac zupełnie inaczej, a deszcz oznacza nużące siedzenie w domu zamiast skakania w kaloszach przez wielkie, osiedlowe kałuże. przychodzi taki moment kiedy do zaśnięcia niezbędny przestaje byc pluszowy miś, a gwarantem jest sms od Niego o treści 'dobranoc' , gdy zamiast Smerfów bardziej kręci nas kolejny odcinek ulubionego serialu, a standardowe dwa warkocze porzucamy dla burzy gęstych loków. doroślejemy, zmieniamy się.
|
|
 |
.` Trochę za długo zwlekałeś, pokochałam inne oczy.
|
|
|
|