  |
serce przemęczone smutkiem,
oczy zmęczone płaczem, dusza
wykończona pustką. ~skejter~
|
|
  |
po co się rodzimy i tak
umrzemy. po co nam chwilowe
szczęście i tak będziemy
cierpieć. po co się uśmiechamy
i tak będziemy płakać. po co
walczymy i tak przegramy. po
co żyjemy i tak mamy tego
życia dość. ~skejter~
|
|
  |
moja przyszłość ma śliczne
oczy i słodki uśmiech. moją
przyszłością jesteś Ty. ~skejter~
|
|
  |
Lubie od tak usiąść gdzieś w kącie ciszy.. i dać wypłakać się sercu. ~schooki~
|
|
  |
Już sie Tobą nie interesuje.. Takich
frajerów jak ty jest w tym mieście pełno. Nie potrafisz kochać i to cie skreśla z mojej listy. ~schooki~
|
|
  |
Powinni pozwolić palić papierosy i pić alkohol nastolatką, ale miłość powinni zabronić, bo ona szkodzi bardziej. ~schooki~
|
|
 |
Chociaż nie ma Cię tylko parę godzin, choć siedzisz na jakimś brudnym fotelu, oglądając znów ten sam widok i może myślisz o mnie troszeczkę, to mnie tęsknota rozrywa od środka. Mam ochotę krzyczeć do pustych ścian, położyć się skulona pod pralką i zapomnieć o wszystkim. I choć na chwilę o Tobie. Ulotnić się z tego świata, rozprysnąć jak bańka, jak kretowisko smutków. Zresetować siebie i uczucia. Zburzyć to cholernie toksyczne miasto.
|
|
 |
Chciałabym wywołać Ciebie, jak się wywołuje zdjęcia, jak się wywołuje duchy, jak się wywołuje przeszłość. Jutro nie jest do wywołania, nawet do przeżycia go nie ma, do przegnicia ewentualnie się zjawia. Rzeczywidoczność zmalała do niezbędnego minimum albo bardziej, proporcje, porcje, niedobory. Zamknę drzwi w ustach i usnę. Czasami przecież zjawiałeś się o poranku.
|
|
 |
Podziwiam swój koniec. Patrzę na obraz z taniego, krótkometrażowego dramatycznego romansu połączonego z romantycznym dramatem i może jeszcze szczyptą horroru, z którego zapożyczone zostały jęki i krzyki. Scenariusz jest prosty, dwie krótkie scenki: Kocham. Umieram.
|
|
 |
zawsze byłam sama, bo prócz mamy w domu pusto, szacunek do niej mam, dziś rozumiem rzeczy mnóstwo.
|
|
 |
Uwielbiam kiedy rozmawia tak czule z moim brzuchem poznajac każdy zakamarek mojego drobnego ciała-I co mówi?-spytałam dzisiejszego dnia-Czeeekaj,sprawdzę-powiedział przejęty niczym małe dziecko zjeżdzając wargami w dół.Przyłożył ucho do mojego płaskiego brzucha i zaczął nadsłuchiwać-No nic nie mówi.Nie chce ze mną gadać-powiedział całując brzuch wokół pępka po czym zaczął podnosić moją bluzkę do góry zębami-Ewidentnie mi ona przeszkadza-powiedział odszukawszy wargami moich warg.-Nigdy nie sądzilam,ze złączą się nasze drogi-rzekłam między pocałunkami.Czułam je wszędzie tak jak zapach namiętności unoszący się w powietrzu zmieszany z Jego i z moimi perfumami.Miałam rację.Nic od razu.Miłość i uczucie przyszło z czasem.Warto było poswięcić chwile smutku dla jednej takiej chwili szczęścia.Zakochuję się.Z każdnym dniem,z każdą godziną,minutą,pocałunkiem coraz bardziej..Nigdy nie czułam się tak cholernie szczęśliwą! || pozorna
|
|
|
|