 |
Cały dzień powtarzałam w myślach, że nikt nie jest wart moich łez, szkoda tylko że kładąc się do łóżka rozpłakałam się jak dziecko, któremu ktoś zabrał ulubioną zabawkę.
|
|
 |
Wiesz gratuluje Ci, jesteś mistrzem kłamstwa. Pamiętam jak sam mówiłeś, że nie dał byś sobie rady, gdyby nasze relacje okazały się kłamstwem. Szkoda tylko, że to Ty kłamałeś, a teraz cierpię ja.
|
|
 |
Wiem jak jest, ty też tak masz
Twoje drugie ja, drugie serce, druga twarz.
|
|
 |
Wiele przeszłam nie powiem że miałam najgorzej i mam, inni mają jeszcze gorzej .Nie wgl.nie chce czyjichś ani Swoich trudnych problemów tak traktować że Ci mają łatwiej inni trudniej itd. nie ,na tym to nie polega .Problem będzie i każdy jest do rozwiązania i do pokonania bo to tylko kolejna przeszkoda życiowa.Chce udowodnić Wam że nie ma czegoś takiego że Ty masz prosty problem czy kłopot a ja trudniejszy .Naprawdę na tym to wszystko nie polega ,chodzi o to że albo jest problem szybszy do złatwienia albo wolniejszy w którym trzeba poświęcić o wiele więcej myśli i czasu.Jak każdy człowiek mam uczucia,wspomnienia,rany ,blizny i jak każdy człowiek czuję.
|
|
 |
1.Ja i Problem.
Nie mam siły na nic.Tak czas zmienia sytuacje ,tok myślania a szczególnie ludzi.Nikt nigdy nie będzie tym samym człowiekiem co 5lat temu czy nawet 2,zmieniamy się nawet nie kontrolując tego.Jedni chcą nadal się zmieniac inni zaprzestać zmianom.Zastanawiam się czasem czy się bardzo zmieniłam czy to ludzie wokół mnie zrobili się do nie rozpoznania.Może tak na zewnątrz ten sam uśmiech ,te same piękne oczy ale czy w środku Ci sami?Ci wspaniali,uczciwi i przyjacielscy ludzie.Tu musimy samemu odpowidzieć na to pytanie.
|
|
 |
przychodził - przychodził z czekoladą ukrytą za plecami, kiedy miałam zły humor, z miśkiem lub kwiatami, kiedy wypadało jakieś święto, choć zazwyczaj owe "święto" unaoczniał sobie sam, ze łzami w oczach, gdy sobie nagle, ni stąd ni zowąd, nie radził. karmił mnie swoim bólem, ja częstowałam Go wylewnymi zażaleniami na los. scałowywał moje cierpienia, obiecując, iż kiedyś wszystko stanie się proste i już nic nie stanie nam na przeszkodzie. marzył. opowiadał mi o przyszłości, o sobie i o mnie, i o naszych dzieciach, i o obiadach, które potulnie przygotuję - czego wizja za każdym razem kosztowała go przyjęciem uderzenia w żebro. i ten dzień. parny, letni poranek, ptaki rozpoczynające swoje arie, wspinające się słońce. Jego wargi, jak zwykle ułożone w uśmiech. i oczy, zamknięte oczy. zawsze opisywałam też oddech: ciężki, przyspieszony, gasnący, słaby. lecz Jego oddech już nie drażnił mojego policzka.
|
|
 |
druga w nocy. dym z papierosa nagle zamiast uspokajać, zaczął dusić. wódka paliła w gardło, zamierała w nim, zaciskała się na krtani. krzyczałam, lecz wciąż panowała grobowa cisza. nagle ten łoskot w piersi, nagle wspomnienia wypełzające z każdego kąta, zaklęte w każdym płatku kurzu, w każdym milimetrze sześciennym powietrza.
|
|
 |
Dzisiaj czuję się tak jakbym nigdy nie istniał
I nic się nie stało, a Ty nigdy nie przyszłaś.
|
|
 |
Stoję w ogniu. Alkohol zabił ból i rozum.
Gdybym mógł cofnąć czas nikt by mu już nie pomógł.
|
|
 |
I mam pięści całe we krwi, i chyba całkiem dobry powód
By powiesić na pętli to co kiedyś mi miało pomóc.
|
|
 |
Ty, po co dzwonisz, skoro nie chcesz ze mną gadać.
Dobrze wiemy, że się nam nie poukłada mała.
|
|
 |
Jeden numer, dziewięć cyfer i nie będzie mnie, i chuj.
|
|
|
|