 |
Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza wie, jak przeżyć.
|
|
 |
Musisz przytulić mnie tak mocno, źe poczujesz łomot łamanych żeber.
|
|
 |
dziś już rozumiem, że się czasem trzeba upić, a na przepraszam, to już zwykle jest za późno
|
|
 |
a potem sam się znajdzie powód by zwątpić czy to się opłaca, znajdziemy powód by odchodzić i sto powodów, żeby wracać
|
|
 |
To minie, nauczysz się żyć bez Niego. Będziesz potrafiła nie myśleć o nim całymi dniami i nie zastanawiać się co u niego, nie będziesz czytała starych wiadomości przed snem i płakała nocami. Zaczniesz traktować go jak coś, zbędnego do życia. Dlaczego? To proste, gdyby to była miłość nigdy nie zakończyłaby się.
|
|
 |
Myślę, myślę, że kiedy to wszystko jest już skończone, to powraca tylko przez mgłę, rozumiesz. Jak kalejdoskop wspomnień. Powraca wszystko, za wyjątkiem jego samego. Myślę, że gdy pierwszy raz go ujrzałam, jakaś cząstka mnie wiedziała co może się wydarzyć. I naprawdę, nie chodzi tutaj o jego słowa, czy czyny. Chodzi o uczucie, które pojawiło się razem z nim. Szalonym wydaje się fakt, że nie mogę być pewna czy kiedykolwiek poczuję coś podobnego. I nie wiem, czy powinnam to poczuć. Wiedziałam, że jego świat poruszał się zbyt szybko i spalał wyjątkowo jasnym płomieniem, ale pomyślałam wtedy: "Jak diabeł mógłby pchać mnie w ramiona kogoś, kto przypomina anioła gdy tylko się uśmiechnie?". Może to wiedział, kiedy mnie zobaczył. Zgaduję, że straciłam wszelką równowagę. I myślę, że najgorszą częścią tego wszystkiego, nie było utracenie jego. Tylko to, że zatraciłam siebie.
|
|
 |
boję się zobowiązań. nie chcę ci nic obiecywać, niczego na siłę nazywać. nie wyznam ci nagle wszystkiego, co czuję. ale mogę być, całkiem blisko. mogę być oparciem, o ile nie obciążysz mnie zbyt mocno, dobrym słuchaczem, albo poprawiaczem nastroju. mogę być kim chcesz, tylko nie czyń mnie zbyt ważną. nie jestem dobra w byciu czyimś wszystkim.
|
|
 |
|
Nie dzwoń do mnie, kiedy kolejna panna nawali. Nie pisz, bo Ci smutno, bo samotnie, bo znowu nie masz z kim spać. Mnie już nie ma. Rozumiesz? Nie pytaj co u mnie, bo odpowiedź znasz. Nadal mam żal do świata, że pozwolił Nam się spotkać, a potem z uśmiechem na twarzy odebrał tą znajomość. Nie interesuj się moim życiem, bo sam zrezygnowałeś z bycia jego częścią, a ja? Nie jestem kołem zapasowym.
|
|
 |
musimy szukać siebie, co dnia się odnajdywać, póki melodie życia grają nam tu na wiwat
|
|
 |
musimy dojrzeć razem, potem się zestarzeć
|
|
 |
a ból wypala w naszym przeznaczeniu nicość, by wykrzyczeć odbiciom, że uczucia się nie liczą
|
|
 |
Iwiem, że kiedy przyjdzie co do czego, nie będę miała nawet siły o niego walczyć. nie będę próbować zatrzymać go przy sobie, nie będę na siłę utrzymywać kontaktu, prosić o rozmowę. odejdzie gdzieś. a ja nie będę umiała go powstrzymać
|
|
|
|