 |
Po siedmiu latach, ujrzeli w sobie swoją drugą połowę. / kashiya
|
|
 |
- za każdym razem, kiedy spojrzę na te filiżanki po naszym rozstaniu będę wspominać jak wspólnie rozkoszowaliśmy się smakiem porannej kawy, przeplatając to pocałunkami, wiesz? - powiedziała z zachwytem. - mhm, jak się rozstaniemy ... - no tak. mam nadzieję, że pozwolą mi je ze sobą zabrać, a nawet zorganizują na nie jakąś półkę. w niebie.
|
|
 |
mogłem zwątpić już nie raz, rzucić wszystko, iść na całość, nie zrobiłem tego brat, choć niewiele brakowało
|
|
 |
ja nigdy przyjacielu nie zawrócę w pół drogi, śmieję się brat i znów zabieram głos, i znoszę bez szemrania to co przynosi los
|
|
 |
ja znam na własnej skórze tę wzloty i upadki
|
|
 |
wbijam w to chuj poznałem w życiu dramat, idę wyprostowany wśród tych co na kolanach
|
|
 |
wciąż jestem tu to prawda tak jest, tu wódka kradnie wolność w zamian łagodzi stres
|
|
 |
sam juz nie wiem co myślę i czego potrzebuję, teraz zakładam kaptur, idę z ziomkami pić, nie chcę odkryć przed śmiercią, że nie umiałem żyć
|
|
 |
trudno żyć bez emocji, czy mnie słyszysz człowieku? kiedy jestem w melanżu zbyt wiele nie oczekuj
czasem sieję zniszczenie, nie przynoszę radości
|
|
 |
znowu zamykam oczy, prześladują mnie zmory, nadal ciągnie się za mną poplamiony życiorys, choć brakuje pokory, wciąż pozostaję szczery
|
|
 |
znów alkohol mnie wzywa kiedy los mnie zawodzi
|
|
|
|