 |
|
Tydzień temu. Ciężko było. Najciężej jak dotąd. I złożyło się jeszcze, że akurat w nasze pół roku, akurat po całym szeregu tych niełatwych sytuacji. Ledwo potrafiliśmy się pożegnać. Jedynie ostatki sił. Obiecywałeś mi, że niedługo będziesz i pomożesz mi to wszystko poukładać. I kazałeś się trzymać, ale ja już nie mogę po tych siedmiu dniach, jestem w mentalnej rozsypce i nie potrafię, po prostu nie potrafię się uśmiechnąć teraz.
|
|
 |
|
wódka to nasz wróg, a wroga trzeba w mordę lać.
|
|
 |
|
zastanów się, ej, zastanów się nad tym wszystkim, pamiętaj, że nie musisz iść tam gdzie wszyscy.
|
|
 |
|
Kurwa, nawet nie wiesz jak bardzo się boję, że już nigdy nie będę miała okazji cię zobaczyć, że już nigdy nie usłyszę twojego głosu, śmiechu.
|
|
 |
|
gdy głośno krzyczałam, że mam wszystko w dupie, Ty podszedłeś i złapałeś mnie za rękę
|
|
 |
|
mam ochotę krzyczeć, walnąć Cię w twarz, powiedzieć jak bardzo Cię znienawidziłam. co stało sie z naszą miłością?!
|
|
 |
|
w domu wyłączam telefon, żeby nie słyszeć jak nie dzwoni. deliberacja
|
|
 |
|
Chociaż idę przed siebie to wspomnienia ciągną mnie w tył
|
|
 |
|
Nauczyłam się ignorować miłość.
|
|
|
|