|
Chciałabym uciec od tego świata. Otulić się kołdrą, która miałaby ochronić mnie przed wszystkimi problemami i złymi wspomnieniami. Zapaść w długi sen, dający ukojenie. Potrzebuję tego.
|
|
|
brakuje mi wakacji, porannych kaw na tarasie, miliarda zjaranych paczek marlboro goldów, udokumentowania wszystkich zgonów, imprez na sali ale także też tych na spontanie, ludzi, którzy jeszcze wtedy byli moimi przyjaciółmi, grania w butelkę, picia wina z gwinta, skakania z trampoliny do basenu, opalania się koło cmentarza, nocnego przesiadywania na przystankach, słuchania najlepszego polskiego rapu, braku czasu na makijaż, nocnych spacerów po pobliskiej ulicy z naszymi psami, najlepszych urodzin jakie tylko mogłam sobie wymarzyć, rozbitych wódek, upalnych dni, biegania w deszczu oraz szczerych rozmów./ pruderia
|
|
|
Jestem w takim momencie życia, z którego powinnam się cieszyć, a ja dalej czuję ból, na twarzy ciągle maluje się smutek. Brakuje mi czegoś, co było w przeszłości, co pchało moje życie do przodu, powodowało każdy uśmiech, błysk w oczach. Gdzie to jest? Gdzie?
|
|
|
- Hej mała czemu płaczesz?
-Przydarzyło mi się coś strasznego..
-Opowiadaj!
-Wiesz.. Znowu mi się śnił.. Byliśmy razem , tak jak kiedyś , trzymał mnie za rękę , muskał delikatnie moje usta , przez chwilę myślałam ,że to prawda..
|
|
|
Tak bardzo chciałabym, byś mnie przytulił do swojej klatki piersiowej i powiedział, że już nie muszę się o nic martwić, bo jesteś obok i się mną zaopiekujesz. Nie chcę więcej łez, rozumiesz? Było ich zbyt wiele, a za mało dobra, które powinno wziąć górę nad wszystkim, zniwelować najmniejszą słoną kroplę na policzku zamieniając niewyraźny wyraz ust w uśmiech. Co wieczór trzęsę się z zimna i próbuję zdusić wewnątrz siebie nadchodzące łzy, bo Ciebie nie ma. Jesteś mi tak bardzo potrzebny, a tak bardzo nie mogę Cię mieć na wyciągnięcie dłoni, by schować się w Twoich mocnych ramionach i spróbować uciec od wszystkiego, znajdując ukojenie przy Twoim sercu w oparciu o Twój delikatny oddech normujący niespokojne bicie mięśnia w środku mnie, po lewej stronie klatki piersiowej, należącego do Ciebie, którego niezaprzeczalnie jesteś właścicielem i lekiem na wszelkie zło, które każdego dnia tak bardzo mnie łamie i każe mi wybiec z domu, by na zimnym powietrzu zamrażać swoje wnętrze, by nie czuć nic.
|
|
|
Jest strasznie zimno,a ja stoję tutaj i czekam na Niego,powinien być kilka minut temu,czemu Go nie ma? Zawsze był punktualny,gdzie się podział? Mój wzrok skierowany w lód kołyszący się na wpół zmarzniętej rzece i w sercu delikatnie tląca się nadzieja,by moje czarne przewidywania nie okazały się prawdą.Przecież przeprosiłam go,co jeszcze mogę zrobić? Nie jestem w stanie nic,prócz bycia przy nim i sprawić,by na Jego ustach zagościł uśmiech i uwolnić Go od wszystkiego,co tak bardzo zadało mu ból z mojej winy,czasem nierozsądnej.Gdzie jesteś,gdzie jesteś,gdzie jesteś..krzyczę wewnątrz się,przyjdź! Dlaczego czuję dziwne uczucie ciepła w sobie?Czuję czyjąś dłoń na swoim ramieniu, Boże spraw by sen się ziścił,błagam.To tylko puste przeczucie,wydawało mi się.Pamiętam,że robił tak zawsze gdy wyczekiwałam go patrząc w stronę,z której powinien przyjść. Spojrzę w niebo,wiem ze na mnie patrzysz,aniołku.
|
|
|
Nie umiem dłużej być silną i mimo wszystko trzymać się na nogach, potykam się.
|
|
|
Bezpieczeństwa i ukojenia, uśmiechu i szczęścia, ciepła i bliskości, brakuje mi z pewnością. Chodzi tutaj o Ciebie.
|
|
|
Moje serce staję się coraz bardziej puste,a obraz rozmazuje się przez spływające po twarzy łzy,znikasz,a ja stoję w miejscu tu.
|
|
|
'byłaś moją naturalnie piękną Lily
|
|
|
|