|
Udawanie też wymaga siły, a dziś jej nie mam, więc nie pytaj co u mnie../nieracjonalnie
|
|
|
gdzieś przez życie za szybko przemknął mi on. w czarnych adidasach i zielonej bluzie, z opadającymi na nią białymi słuchawkami. zanim zdołałam pojąć cokolwiek z jego błysku w oczach na widok szybkich samochodów czy uśmiechu, gdy oglądałam z nim mecz, nadal nie rozumiejąc co to spalony. zabierał mi nie tylko fajki z paczki, kradł pocałunki, odbierał sen w nocy, tracił kasę na sms-y. serce też mi skradł. / slaglove
|
|
|
wiatr wprawiał w ruch skrzypiące huśtawki, przewracał co chwilę doniczki stojące na balkonie. deszcz odbijał się o parapet, na przemian z kapiącymi łzami. wskazówki tykającego zegara notorycznie przypominały o marnowanym czasie na bzdurne myślenie. ósmy pet zgaszony do kolekcji w popielniczce, już nie tylko tobą zatruwam sobie życie. ze skrawka wspomnień wyrywa mnie dźwięk rozbitej o podłogę szklanki z resztką szkockiej. niezdarnie zbierając potłuczone szkło, ranię dłonie, zastanawiam się czy tak jak moje ręce, w podobnym stanie jest serce. / slaglove
|
|
|
dobijają mnie te wieczory, puste ponad sto metrów odbijające się od ścian echem tęsknoty. od dwóch godzin siedzę w ciemnym pokoju i naprawdę to tylko wina tego że mam powiększone źrenice. drżące dłonie, pozbywają się zawartości melisy z kubka, która miała niby mnie uspokoić. sąsiadka wracająca z pracy uderza obcasami o schody, denerwujący hałas. niczym ten w mojej głowie, myśli szarpiące serce twoją osobą, z każdą chwilą obniża jego bicie. i tak walczyło długo, ja poddałam się już na początku. / slaglove
|
|
|
uczyliśmy się bólu od zdartych kolan, z wiekiem przekładając go na serce. / slaglove
|
|
|
zastanawia mnie czy żałował, kiedy stał przy oknie trując się tytoniem, a ona na rozpalone ciało zakładała jego koszulkę. czy, gdy opuszczał jej mieszkanie, myślał chociaż przez chwilę o nas. czy z dokładnością mył się, pozbawiając z siebie, jej zapachu i tych przypadkowych pocałunków na szyi, pozostawionych czerwoną szminką. jaką frajdę sprawiało mu kłamanie i zarzekanie się, że przyczyną spóźnienia była przeciągnięta praca. ciekawi mnie czy zauważył, że się zorientowałam, że nie nabieram się na te uśmiechy do ekranu telefonu, tłumacząc że to z sieci. że wiem, kto tak naprawdę kryje się pod ' mechanikiem' na jego liście kontaktów. czy ma świadomość tego że już wszystko skończone. /slaglove
|
|
|
odsunięte drzwi od szafy ukazują rąbek szarej bluzy, przecież już tak dawno miałam pozbyć się twoich ubrań, nadal za wymówkę biorę to że są na najwyższej z półek. ulubiony kubek, z resztką zimnej kawy, postawiony na krawędzi parapetu, gdy w pośpiechu wtorkowego ranka wychodziłeś do pracy, stoi, czekając ze mną z nadzieją że wrócisz. trzymam w dłoni zapalniczkę, wysuwam fotografie spod łóżka, które co noc zbierają moje łzy, z zamiarem spalenia ich. zamiast tego, zapalam kolejnego papierosa. znów mam chęć wyjścia z domu, przekręcenia kluczyka w zamku dwa razy i przez przypadek zgubienia ich, zostawiając włączony gaz, żelazko i prostownicę. ubraniu najwygodniejszych adidasów i pójścia byle gdzie. wrzuceniu telefonu do Warty, zatopieniu jego, tak samo jak własnych uczuć. absurd. tak byłoby lepiej, ale zbyt bardzo obawiam się życia, takiego zupełnie bez ciebie. / slaglove
|
|
|
nadal jestem zazdrosną egoistką. nadal jestem uzależniona od kawy, papierosów, dobrego piwa i męskich perfum. nadal zdarza mi się płakać. prawie nic się nie zmieniło. oprócz tego, że codziennie budząc się myślę o Tobie, a wieczorem pragnę abyś był obok mnie.
|
|
|
oparłam się o mokry parapet, stopy kładząc na barierkę balkonu. w zmarzniętych dłoniach trzymając kubek kawy. delektuje się jej zapachem, zmieszanym z dymem papierosa. dobijam się świadomością, że pamiętam, tak idealnie. jestem w stanie odtworzyć, każdą chwilę, każdą sekundę, wszystko. jakbym wróciła dopiero do domu, a to wydarzyło się pięć minut temu, a nie ponad rok. znów analizuje z dokładnością dzień po dniu, miesiąc za miesiącem. jeszcze wczoraj z drinkiem w ręku zarzekałam się że jest w porządku. trzeźwieje. czując na policzku gdzieś zgubione łzy, które tworzą jedno pytanie, bo jeśli każdy oddech dedykowałam jemu, to po co teraz oddycham. / slaglove
|
|
|
wiesz jak często robię coś przeciwko sobie. jak biorę oddech wdychając to usyfione powietrze, przesiąknięte kłamstwami, zdradami i innymi okrucieństwami. jak często muszę patrzeć na rzeczy których nie chce widzieć, i to nie kwestia tego żeby zamknąć oczy. jak często nie mam chęci, żeby wstać z łóżka, nie mam ochoty na nic. ulubione lody, film, muzykę czy jego obecność. jak często za uśmiechem skrywam smutek. jak często chcę rozwalić lustro bo widzę tam siebie, tą podłą babę. jak nienawidzę własnych wspomnień. jak często mam ochotę się poddać, wypisać z życia. jak najnormalniej mam dosyć wszystkiego, a najbardziej to siebie / slaglove
|
|
|
|