 |
lubię, kiedy siadając na parapecie słońce wcina mi się w źrenice z takim impetem, że nie jestem w stanie o niczym innym myśleć.
|
|
 |
wyprałam emocje, suszą się na balkonie.
|
|
 |
otwórz oczy i wytańcz swoją historię albo zamknij je i śnij dalej swój piękny sen.
|
|
 |
śnił mi się dziś. i uśmiechał się tym cudownym uśmiechem. uśmiechem, który choć raz był przeznaczony dla mnie, nie dla niej.
|
|
 |
zachowujesz się jak trzylatek, który najpierw buduje babkę, burzy ją i płacze, że się rozpierdoliła.
|
|
 |
życie. jest ulotne, jak jesienny liść, spadający na kolorową aleję. jak pączek kwiatu, rozkwitający na wiosnę, który przemieniwszy się we fioletowego tulipana, zostaje zerwany. jak płatek śniegu, spadający zimą na naszą dłoń i od razu się na niej roztapiający. jak dotyk letniej miłości, zapach cytrynowej nocy, smak tamtych chwil, jego widok.
|
|
 |
- komar cię ugryzł? - nie kurwa, malinkę mi zrobił.
|
|
 |
dajesz mi ciepło, w czasie, gdy życie jest coraz zimniejsze.
|
|
 |
szczęście, razem z definicją własnej siebie, odnalazłam w tobie. i mimo, że nie lubisz własnego imienia, to te pięć liter, to dla mnie najcudowniejsze pięć liter pod słońcem, wiesz?
|
|
 |
jestem wybrykiem natury, nie lubię różowego, lubię jesień, pisać wiadomości i długie paznokcie. pokochasz mnie?
|
|
 |
a teraz wyjdę z pokoju, jebnę tak drzwiami, że wypadną z futryn, ubiorę się, wezmę jakieś drobne, kupię na przystanku bilet i pojadę w cholerę. nie, nie przeżywam rozstania, skąd.
|
|
 |
mama mi zawsze powtarzała, że jestem wyjątkowa, ja zawsze zaprzeczałam. ale teraz już wiem, że mówiła prawdę, przecież nikt nie wyjątkowy nie mógłby mieć ciebie.
|
|
|
|