|
albo się wykończę sama, albo wy, pojebani ludzie mi to zrobicie .
duszę się waszym płytkim zachowaniem .
ale to nic , bardziej brzydzę się swoim .
|
|
|
Codziennie popełniamy ten sam błąd oddając skrawek wnętrza ludziom, którzy w zupełności na to nie zasługują.
|
|
|
“Wszystko wiecznie się powtarza, dzień i noc, lato i zima, świat jest pusty i bez sensu. Wszystko kręci się w kółko. Co powstaje, musi przeminąć, co rodzi się, musi umrzeć. Wszystko się znosi, dobro i zło, głupota i mądrość, piękno i brzydota. Wszytko jest puste. Nic nie jest realne. Nic nie jest ważne.”
|
|
|
Samotność i ból to nauczyciele. Dają czas i zrozumienie. Po nich przyjdzie nadzieja i wdzięczność za cokolwiek, co nie boli.
|
|
|
Czy próbujesz mi powiedzieć coś oczyma? wszystko co teraz chcę zrobić to położyć się i umrzeć jeśli masz zamiar to zrobić lepiej zrób to dobrze albo moje serce nie przestanie być chore.
|
|
|
doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nikt nie pamięta o moim istnieniu.
|
|
|
Chciałabym znaleźć sposób żeby móc zniknąć. Stać się niewidzialną, ale nie niezauważalną. Bo między tym, a tym jest ogromna różnica i wcale mi się nie podoba.
|
|
|
Proszę, bądź ze mną kiedy będę umierać. Przynajmniej umrę szczęśliwa.
|
|
|
Kiedy człowiek się smuci, nie chce, żeby zaraz wszyscy też się smucili. Wcale nie. Chce tylko żeby go nie wciągano do rozbawionego wesołego korowodu, żeby mu dano spokój, pozwolono odejść, usunąć się na stronę, w cień głęboki, do klasztornych zakamarków cienia. Ale kiedy człowiek się cieszy, to wtedy chce, żeby wszyscy też się cieszyli. Tak to jest i czy jest w tym coś złego?
|
|
|
Kiedyś do mnie dotrze, że niektórych ludzi nie zatrzymam. Oni przechodzą przez nasze życie od tak, dla 'urozmaicenia'. Czasami zostają na trochę, a przez te kilka miesięcy czy nawet lat, potrafią nieźle namieszać i pozostawiają po sobie cholerny syf, który my zamiast szybko posprzątać, podlewamy milionami wylanych łez.
|
|
|
poniektórym się wydaje, że uśmiech na twarzy to odwzorowanie tego, co jest w środku. jednak człowiek jest omylny. ile to razy na twarzy mej gościł uśmiech, a w środku była wielka rozpacz, która czasami doprowadzała mnie do tego, ze już chciałam się żegnać.
|
|
|
Każdego dnia jest mnie coraz mniej, znikam, zabijam się wewnętrznie, rozdrapuję stare rany, a je posypuję solą. Codziennie niemy krzyk o pomoc wydobywa się przez moje gardło, jednak nikt go nie słyszy. Jestem sama, całkiem sama, niezauważana przez nikogo. Stałam się cieniem. Cieniem przerażenia, lęku, bólu, cierpienia, ran i blizn. W moich oczach, sercu, we mnie kryje się wielka pustka. Całe moje życie paraliżuje strach. Strach, że rano znowu się obudzę, że będę musiała dalej istnieć, bo żyć już nie potrafię.
|
|
|
|