 |
|
dostałam wiadomość od serca, tęskni za tobą i pyta kiedy wrócisz.
|
|
 |
|
nie chcę mieć cię codziennie przy sobie. tylko proszę cię, nie spierdalaj gdy tylko zmieniam status na 'dostępny'.
|
|
 |
|
tylko niektóre rzeczy biorę sobie do serca. ciebie na przykład wezmę.
|
|
 |
|
jestem zagubiona w tym momencie, nadal w nim tkwie, nadal dławie się tymi wspomnieniami, nadal czekam aż powiesz że kochasz, nadal siedzę samotnie w tej pustej przestrzeni, nadal jesteś w mojej głowie i w mym sercu, nadal cię kocham.
|
|
 |
|
tak naprawdę zabrakło mi odwagi, by opowiedzieć komukolwiek jak bardzo mnie zraniłeś, jak bardzo kochałam, a przede wszystkim zabrakło mi odwagi by po tym wszystkim pokazać Ci środkowy palec i wykrzyczeć w twarz, abyś się pierdolił.
|
|
 |
|
"- Myślisz, że ja będę o niego zazdrosny? chuja kurwa, myślałem, że coś może być między nami, ale się kurwa myliłem. - Nie myślę tak. Po prostu potrzebowałam pieprzonej czułości i niestety, tylko on mógł mi ją w tamtym momencie dać, jak widać. Na marginesie, jeśli Cię to w jakimś stopniu jeszcze interesuje, chuja mi to dało. Jestem mu wdzięczna jedynie za pewne wsparcie i rozmowę, bo choć był blisko mnie i usilnie chciałam, żeby to mi wystarczało to jednak - no nie styka. Bo do Ciebie przywiązałam się na innej płaszczyźnie, której on nie zapełni. Nie jest Tobą, rozumiesz? I nawet nie chciałabym, żeby był, bo... chciałabym, w pewnym stopniu, Ciebie, lecz cała reszta buzujących się we mnie zastanowień, sądzi, że dam radę. Teraz; natomiast nie dałabym rady gdybym kiedyś musiała przechodzić przez to na nowo. Zresztą, cholera. Nie ma tematu. Trzymaj się" po rozmowach i spotkaniu z nim miało być łatwiej...? boli, kurwa.
|
|
 |
|
- muszę odebrać, proszę. zaraz wrócę, tylko z nią porozmawiam. - jakimś cudem wyraził zgodę na moją prośbę, a ja odbierając połączenie od przyjaciółki, odchodziłam coraz dalej. w końcu usiadłam na ławce, chowając twarz w dłonie. opowiadałam jej o tym, co się dzieje, ocierając wierzchem dłoni kolejne łzy wypływające na policzki. poczułam jak siada za mną, obejmując szczelnie udami moje uda. - nie płacz. boże, nie płacz przez tego skurwysyna. ja go nie rozumiem, jego decyzji. nigdy nie zrozumiem. - tulił mnie do siebie, kiedy kończyłam rozmowę. potrafił być przy mnie tak blisko, tak dotkliwie i czule, ze świadomością, że moje serce jest teraz całkiem niedostępne i oddalone, nie mając na uwadze tego, iż znów będę torturować jego mięsień, wbijając się tuż koło mostka.
|
|
 |
|
- no masz tego szluga, bierz. - wyciągałam do niego paczkę, dopóki nie zabrał jej ode mnie. - i to też masz. - unikał mojego wzroku, patrząc na moją rękę trzymającą jego bransoletkę. - nie chcę tego. zabierz ją, nie chcę jej, kurwa. - rzuciłam mu ją. próbował mi ją oddać, odsunęłam się, kładąc ją na ziemi. wszyscy patrzyli na nas zdziwieni tym jak to wszystko potoczyło się w ten sposób. nieświadomy niczego dzieciak podszedł do niego i zaczął pieprzyć coś o tym jaką ma fajną bransoletkę i czy przypadkiem nie chce mu jej oddać. - zapytaj jej, jak się zgodzi to bierz. - zagryzłam wargę, nie dając żadnej odpowiedzi. - pierdolę to wszystko. - syknął, wsuwając przedmiot młodemu w ręce. - daj mi to. daj mi tą cholerną bransoletkę... - mruknęłam z bezsilności, wyrywając mu ją ze świadomością, że to ten jeden element, który musi pozostać między nami jako namacalne wspomnienie; na jego nadgarstku, tymczasem nadal jest na moim.
|
|
 |
|
Powraca tętno. Ty uwalniasz mnie z objęć. Powraca oddech a ja próbuję się podnieść.
|
|
 |
|
Nie życzę Ci źle, wiesz, bo to nieładnie. Chciałabym tylko, żebyś nie dostał, tego czego najbardziej pragniesz.
|
|
 |
|
To, że kocham na Ciebie patrzeć to nie zmienia faktu, że jesteś dupkiem.
|
|
 |
|
najgorzej tęsknić za kimś, kogo widzisz codziennie.
|
|
|
|