 |
Nazywasz go szczęściem. chociaż to on przynosi Ci najwięcej bólu.
|
|
 |
Teraz milczysz. Znowu odezwiesz się jak ułożę sobie życie.
|
|
 |
Jedno miejsce, wiele wspomnień.
|
|
 |
I to uczucie, w którym wiesz, że już nic nie da się zrobić.
|
|
 |
Dopiero kiedy zapragniesz wracać, zaczynasz rozumieć jak daleko odszedłeś.
|
|
 |
Bo jeśli się nie starasz to znaczy, że nie chcesz.
|
|
 |
I znów nie jest tak, jak być powinno.
|
|
 |
Ciepły koc, lampka czerwonego wina, przygaszone lekko światło. Pamiętasz? Nie pamiętasz bo dla Ciebie to było coś niewartego uwagi. Mały nic nieznaczący incydent. Nic nieznacząca osoba z dziurą w sercu. Z połatanymi ranami. Zapomniałeś.. wszystkie wspomnienia uleciały jak papierosowy dym.. Zapiłeś je wolnością. Nie chciałeś pamiętać i udało Ci się to. Nie tęsknisz, nie wspominasz, nie kochasz.. To zupełnie odwrotnie niż ja. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
chciałam.. chciałam ale dla niego to za mało. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
i znowu to coś.. coś co od środa powoduje, że mam ochotę iść gdzieś. usiąść i poczekać aż wzejdzie słońce, aż promieniami na nowo namaluje na twarzy uśmiech, który już zgasł. Aż porannym wiatrem otuli zmarznięte ciało. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Cały czas liczę na to, że wrócisz.. że przyjdziesz tu i pozwolisz się przytulić, że pocałujesz w czoło i nie dasz nikomu tego ponownie spieprzyć. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
|
13. 09. 2010 r - po godzinie piętnastej skończyłam żyć. coś we mnie pękło. wokół mnie prysło czyjeś życie. nie zdawałam sobie sprawy ze słów usłyszanych przez słuchawkę telefonu. łzy spływając na moją białą koszulkę spowodowały dziwny lęk. chciałam biegnąć przed siebie lecz nie potrafiłam. stałam w miejscu wryta w jeden punkt. krzyczałam głośno by zagłuszyć bicie mięśnia. upadając na podłogę przestałam go kochać. odchodząc nie wybełkotał ani słowa to było bez znaczenia przecież już nie żył. kładąc się spać uśmiechnęłam się, kolejne dni spędziłam tak jakby nic się nie stało. ludzie mnie pocieszali. udawałam, że nie wiem dlaczego. nie wierzyli, że zdołałam się pogodzić z ostatnią sytuacją, mocnym uderzeniem głazu. dopiero po dwóch latach dotarł do mojej duszy pustostan, widzę cztery ściany, zero ludzi, brak przyjaciół, kilka rozbitych lustr, podkrążone oczy, nienawiść do lekarzy i własnej osoby, czuję tęsknotę. zawiniłam, nie naprawię już nic. widzisz datę? jest za późno.
|
|
|
|