 |
pobielałe kostki na rękach od zaciskania ich na jego dłoniach. odpowiedź upartego wzroku z domieszką czułości, dopicie piwa i inne ramiona odciągające mnie na bok z krótkim 'nie patrz, idziemy'. dudniące w uszach zapewnienie, że robi to dla mnie, że ten typ nigdy więcej mnie nie tknie. zero odpowiedzi na to, iż ja nie chcę. potem te ramiona wracają zawsze, z krótkim 'mówiłem, że nie masz się o co martwić', a mimo wszystko, za każdym razem zagryzam z nerwów wargę i nie zapowiada się na razie na zmianę.
|
|
 |
przejebie ten cały hajs, bawię się cały czas, pierdole cały świat nawet jak nienawidzi mnie, JESTEM SOBĄ
|
|
 |
Ty dobrze wiesz, że tak już mam, że lubię tę swoją samotność. Tylko czasem, jak zabija mnie brak Ciebie obok - patrzę w okno.
|
|
 |
i wierz mi, czułem, że mój film zamieni się w romans
|
|
 |
ja i tak w finale przecież Ci nie zaufam, to przez ten bagaż doświadczeń, a Ty pomyślisz – suka
|
|
 |
niby leci, niby leci czas lecz on nie wyleczy ran które zadaje,
pytanie spychasz na drugi plan. pytanie które musi i pod którym musisz paść
jak masz żyć wiedząc że nie będziesz żyć drugi raz.
|
|
 |
nie wiem czy wieczność tu wymarzę nasze ślady,
wiem jedno że jak większość nie przestanę marzyć.
|
|
 |
świat to piękno i piekło, choć czasem chcę go przekląć
|
|
 |
mogłem zwątpić już nie raz, rzucić wszystko, iść na całość, nie zrobiłem tego brat, choć niewiele brakowało
|
|
 |
ja nigdy przyjacielu nie zawrócę w pół drogi, śmieję się brat i znów zabieram głos, i znoszę bez szemrania to co przynosi los
|
|
 |
ja znam na własnej skórze tę wzloty i upadki
|
|
 |
wbijam w to chuj poznałem w życiu dramat, idę wyprostowany wśród tych co na kolanach
|
|
|
|