 |
niby lepiej jest uciec i nigdy nie wracać, ale nie spełnij snów rezygnując ze świata
|
|
 |
więc wytłumaczę ci czym jest miłość, postaw po kropce więcej kropek niż ma domino
|
|
 |
nie ma co szukać winnych na niebie, skoro to co zrobisz z życiem zależy tylko od ciebie
|
|
 |
co za bezsens, popatrz, myślę więc jestem
|
|
 |
serce to nie sługa, nie powstrzyma go twa garda
|
|
 |
miłość to dwoje ludzi. którzy sobie służą. czerpią z tego radość budują, nie burzą.
|
|
 |
wiem, że nie dobrze uzależniać się od kogoś, lecz kim bym był gdybym nie był z Tobą
|
|
 |
jesteś iskrą Twoje oczy dla mnie błyszczą, wszystkie brudne wspomnienia przy Tobie się czyszczą
|
|
 |
tylko dla nas czas wolno leci :*
|
|
 |
- idziesz ze mną? - rzucił do niego kumpel. pokręcił głową, reagując tak samo na kolejne namowy. padało coraz mocniej, więc w końcu zwinęliśmy się z boiska. rozkminiając coś z innym ziomkiem trzymał się kilka metrów za nami. - ej, ja chyba lecę skrótem, bo się zbiera na konkretną ulewę. siemanko Wam! - ruszyłam w przeciwnym kierunku, co od razu go zainteresowało. momentalnie przyspieszył. - ja lecę z nią, bo jeszcze coś jej się stanie. - rzucił i ruszył za mną, a kiedy oddaliliśmy się nieznacznie, powoli zaczynałam się zastanawiać w którą stronę uciekać. pierwsze zdanie rzucone do mnie: - jak tam chcesz, ale ja sądzę, że lepiej gdybyś tą koszulkę zdjęła. - z kim ja tworzę team,boże.
|
|
 |
- ej, myślałaś, że za Ciebie wbiegnę. wiem. wiem, że tak pomyślałaś! - zarzucił mi, by kilka akcji później doprowadzić do czołowego zderzenia, gdy akurat cofnęłam się w biegu do odbicia. - na cholerę wbiegasz za mnie, kiedy już tak nie myślę?! - rzuciłam mierząc go spojrzeniem. - czy ja jestem taki tyci tyci, że nie widzisz jak biegnę? - bronił się, robiąc głupią minę. tak, jesteśmy najdziwniejszym teamem, który przy jednej akcji wspiera się, motywuje, chwali i gratuluje, by za chwilę rzucać potok pretensji i zdziwienia.
|
|
 |
brat, powiedz, co masz z życia, ja mam parę ran nie do zszycia
|
|
|
|