 |
to zaczęło się latem, rok wstecz...
|
|
 |
zastanawiam się dlaczego ja i Ty nie daliśmy rady być razem, przecież dziś nie jest lepiej, nie jest dobrze, może trzeba to przeczekać, ale nie wiem już czy to jest mądre......
|
|
 |
chciałabym móc zanurzyć głowę, w strumieniu Twojej świadomości, bezpowrotnie...
|
|
 |
no masakra ogólnie, coś gadam, ale nikt nie kuma tematu, chyba już pora odpadam, opowieści z miasta fatum.
|
|
 |
jakaś laska chyba tańczy na rurce, chyba ma dałna, nikt nie będzie tutaj klaskał tej kurwie.
|
|
 |
chyba mam blanta w ryju, skandal to smutne, wiruje bania jakbym napierdalał wiadra po wódce
|
|
 |
cho na chwilę chluśniem, ale później idę i nie wyląduję nigdzie na domówce, czy chuj wie gdzie, w chałupie, w klubie, albo w dupie.
|
|
 |
w ogóle mam plan jak killer dojebać wszystkim po dupie.
|
|
 |
twoje marzenie się ziści, po prostu twój czas na miłość to jak na razie czas przyszły.
|
|
 |
porzuć kajdany wiążące cię przy tym do czego byłeś przyzwyczajany
|
|
 |
wziął się w garść czuł się coraz lepiej, miał siłę przegonić chmury, zobaczyć niebieskie sklepienie
|
|
 |
żyj życiem ziomuś, jakby każda minuta miała być pierwszą i jakby każda minuta miała być ostatnią.
|
|
|
|