 |
|
wybaczam im, lecz zapamiętam imiona wrogów.
|
|
 |
|
ja tym oddycham, jak skażonym powietrzem.
|
|
 |
|
podejdź, spójrz mi w oczy i powiedz mi prawdę.
|
|
 |
|
z pozoru najprostsza droga jest drogą do nikąd.
|
|
 |
|
chłopak nie łam się, bo wszystko może być ukryte właśnie w tej jednej szansie.
więc żyć pełnią życia albo na dystansie, młody jestem, szarość życia tłamszę.
|
|
 |
|
chciała tylko jego oczu i ramion. on patrząc na nią chyba czuł to samo.
|
|
 |
|
kochasz, lecz nie wspominasz o tym słowem.
|
|
 |
|
wiesz jak jest, wystarczy jedno spojrzenie.
|
|
 |
|
zapomnieć ciężko, czasem bezsenność to błogosławieństwo.
|
|
 |
|
nie próbuj mnie zrozumieć Ty bananowy frajerku, bo dla Ciebie problemem tłusta plama na sweterku.
|
|
 |
|
znowu racze się wódą, znowu bania do lusterka. kostucha już zerka, choć kurwo już czekam!
|
|
 |
|
czasem życie się sypie, po całości, po kolei. co dzień dochodzi kłopotów, żyjesz sam w beznadziei.
|
|
|
|