 |
|
nie chcę płakać. nie chcę być inspirowana kolejnymi wydarzeniami, bólem, który mi przynosisz. zrozum, człowieku. ja potrzebuję chwili spokoju od ciebie, odpoczynku. ucieczki, która pozwoliłaby mi wyrwać się stanowczo od ciebie i pozwoliłaby mi na zaczęcie wszystkiego od nowa. najlepiej bez ciebie. już za dużo było bólu i łez, do których mnie doprowadziłeś. stanowczo wiele doświadczyłam będąc w związku z tobą. mam już serdecznie dość takiego życia. zbyt wiele doświadczeń mi zafundowałeś. chcę teraz żyć inaczej, chcę odpocząć i zapomnieć o tobie.. pozwolisz mi na to?
|
|
 |
|
co chcesz usłyszeć dzisiejszej nocy? że za tobą tęsknie, czy płaczę po nocy z tęsknoty za twoim głosem? a może chcesz przeczytać w dłuższej wiadomości, jak moje życie się zmieniło po twoim odejściu? lecz co to ci da? jaką zaczerpniesz z tego satysfakcję? przecież dla ciebie to nie będzie nic znaczącego, a dla mnie.. to będzie wyraz słabości, jaką wciąż do ciebie kieruję. poddam się własnym emocjom, które od wewnątrz mnie wyniszczą. ucieknę chociaż na chwilę w świat zapomnienia..aczkolwiek nie zmienię tym zachowaniem nic. jedynie okaże kolejną słabość, której nie chcę pokazywać nikomu. nie chcę, aby ktokolwiek wiedział co się ze mną dzieje. w końcu to znaczenia żadnego nie ma. i tak nikt nie pojmie tego co w mojej duszy się dzieje.
|
|
 |
|
dopiero niedawno całe moje życie stanęło mi przed oczami niczym krótka chwila. stojąc w kościele i słuchając słów księdza czułam, jak moje serce się rozrywa na cząsteczki. on tam leżał.. taki niewinny, mały chłopiec. odszedł z tego świata. zapewne jest w niebie, nie ma przecież innej opcji, bo kto, jak kto, ale on zasłużył, aby tam się znaleźć. wsłuchiwałam się w słowa proboszcza i jednocześnie rozmyślałam nad tym wszystkim, jakie życie jest kruche. i nagle poczułam silny ból. nie wiadomo skąd on się wziął. cała klatka piersiowa przeszywała mnie tym ciosem. mój wzrok powędrował na prawą stronę, a obok mnie stał mój braciszek... moje szczęście. moja jedyna i niepowtarzalna prawdziwa miłość. zrozumiałam to bardzo późno, ale uczestnicząc w tym pogrzebie doszło do mnie, że nie przeżyłabym śmierci młodego. pomimo, że jest między nami tak wiele różnic, sprzeczność charakterów... i ciągłe kłótnie, to wiem, że gdyby coś mu się miało stać oddałabym swoje życie, aby tylko on żył.
|
|
 |
|
miałem 14 lat, spotykałem się z dziewczyną, nie wiem czym to było, nazywałem to ` miłość ` .szukałem ukojenia w niej każdego dnia i byłem w stanie oddać wtedy za nią cały świat .
|
|
 |
|
tyle jesteś wart, ile płacą za Twą śmierć, ile twój wróg chce dać, za to żebyś zdechł.
|
|
 |
|
A łzy płyną zalane łzami całe oczy, od bólu i porażek.
|
|
 |
|
Spierdoliłeś sprawę skończ kurewskie gadanie..
|
|
 |
|
Twe słowo pomaga mi powstać, a cisza jest gorsza niż brak tlenu. Twój dotyk pomaga mi sprostać temu, czemu bez ciebie bym nie mógł.
|
|
 |
|
Bezsprzecznie, nic nie trwa wiecznie.
|
|
 |
|
Ten mikrofon jest jak broń, a scena nas docenia. W naszych wersach żaden pies nie znajdzie pocieszenia.
|
|
 |
|
analizuję to co ty jest. widzę,że ostatnio powróciła 'moda' na spiny.Czy to jest potrzebne,trzeba po kimś jeździć,bo nie podpisał czyjegoś wpisu,który krąży od wielu lat po necie i wyzywać kogoś od 'suk, kurw, szmat' itp?nastała też 'moda' na zawieszanie kont, czy to specjalne zwracanie uwagi na siebie?Oczywiście rozumiem, że są chwile kiedy ktoś się naprawdę wypala, gdy nie potrafi skleić paru zdań bądź jego prywatne życie nie pozwala przez jakiś czas, tu przesiadywać.Lecz zauważyłam, że to nie jest tylko chwilowe. Od paru tygodni coraz częściej i więcej osób zaczyna zawieszać konta i twierdzić, że się wypala...Ale czy to jest prawdą? Czy to nie jest robione dość często pod publikę? Nie chcę tym wpisem nikogo urazić, ale odkąd jest ranking,to stał się dla wielu najważniejszy, to czuć to, jak chęć władzy staje się od ludzi silniejsza, jakby pewna grupa chciała na siłę się wywyższać, aczkolwiek po co to robić?Pisanie powinno być przyjemnością, a nie dowartościowywaniem swojego życ
|
|
 |
|
puste słowa, obietnice. po co nam to było? niszczyliśmy tym tylko siebie. zabijaliśmy wspólnie własne wnętrza. brak satysfakcji i zadowolenia. coraz mniej radości na naszych twarzach. szczęście szybko przeminęło przed naszymi oczami. nie zdążyliśmy go nawet odczuć na własnej skórze. nagle powstała rutyna i pewien koniec. nastąpił powolny rozpad naszego związku, aż pewnego dnia wszystko runęło. nie było już możliwości ratowania czegokolwiek. miłość wygasła, a przyjaźń eksplodowała przy ostatniej kłótni.
|
|
|
|