 |
. życie w kolorach tęczy ♥ | dzyndzelek .
|
|
 |
. Ostra impreza . Opary alkoholu , dym nikotynowy i ona . Wyzywająco ubrana z kusząco rozmazaną szminką . Kołysała biodrami wylewając resztki wódki z butelki . Uwodzicielska i pewna siebie . Wystarczyło jednak na chwilę się zatrzymać aby dostrzec w jej niebieskich oczach małą , przestraszoną dziewczynkę , która pogubiła się we własnym świecie .| dzyndzelek .
|
|
 |
. Sprawiasz , że na mojej twarzy pojawia sie uśmiech . To takie banalne . Banalny uśmiech , banalne słowa , banalne gesty , dające niebanalną całość . | ?
|
|
 |
. Właśnie teraz chce zamienić poduszkę na Twoje ciało a muzykę na Twój głos i odlecieć , choć bym miała już nie wrócić . | dzyndzelek .
|
|
 |
. tak , tak kolego . przy Tobie wariuje ze szczęścia . | dzyndzelek .
|
|
 |
. Z tego co wiem to noc jest żeby się wyspać . A nie po to żeby przeleżeć całą noc na łóżku zapatrzona w jeden punkt i powtarzać " Tak , naprawdę jest moim Romeo " | dzyndzelek .
|
|
 |
. Tak nieznośnie Ciebie wciąż mi brak . | dzyndzelek .
|
|
 |
nie bierz się za to - już zawsze będę wielbić naleśniki z monte, zawsze będę wyjmować z herbaty cytrynę i wsuwać ją bez krzywienia, zawsze będę chodzić z uśmiechem na mordzie, w szerokich bluzach i firmowych butach. kurde, jeżeli tak bardzo chcesz wprowadzić jakieś zmiany w moim życiu to łap serce i cholerny status związku na fejsie.
|
|
 |
uśmiech wpełzał na twarz, oczy iskrzyły się tajemniczo budząc przypuszczenia, że coś biorę, a w piersi dziwnie szumiało - te awarie serca przez Jego metr osiemdziesiąt.
|
|
 |
- bierze mnie coś. - wykrztusiłam po powrocie do domu rzucając na podłogę plecak. mama spojrzała na mnie znad patelni uważnie oceniając mój stan zdrowia. - zaraz Ci coś podam, połóż się. - okay, mimowolnie poszłam do salonu i walnęłam się na kanapę. już po dwóch minutach chuchając i upijając po łyku gripexa z kubka, rozmyślałam, jak abstrakcyjne to jest, bo w sumie to nie żadna grypa, czy katar, a zakłócenia w sercu.
|
|
 |
zaśmiał się. - wróciłem. prosiłaś, żebym wrócił. kurwa, jestem. - syknął buchając mi dymem z papierosa w twarz. łzy zapiekły pod powiekami. - przestań... zniknij. - zdołałam z siebie wykrztusić po czym odruchowo odwróciłam wzrok. znów chciał mnie zniszczyć, znów chciał spojrzeniem zagarnąć władzę nad moim sercem. zdobyć, zostawić. gorąca chmara Jego oddechu, po czym krótki, pewny pocałunek. - niedostępna. - mruknął z wyczuwalnym z podziwem. - mam czas, kot. wiesz, że zdobędę to, czego chcę.
|
|
 |
|
Lubię spodnie z krokiem. ♥ [choohe]
|
|
|
|