 |
coś we mnie pękło na widok kumpla, który zaciskając butelkę wódki w dłoni, nalał trochę do kwiatków postawionych na grobie znajomego z krótkim "rok temu nikt sobie nawet tego nie wyobrażał. stary, Twoje zdrowie. cholerny rok temu piliśmy jeszcze razem".
|
|
 |
zgasłam, równie nagle jak ta żarówka. coś poszło nie tak. w jednej sekundzie, z krótkim brzękiem rozprysnęłam się na malutkie elementy. przestałam świecić. już nie wołałam o pomoc, już była cisza, wyłącznie cisza. w grobowym milczeniu, zniszczona, zmiażdżona rzeczywistością, przestraszona, trzęsąc się, patrzyłam za odchodzącą miłością.
|
|
 |
żegnał mnie różami i wyraźnym bólem w oczach. - nie chcesz odchodzić. nie chcesz mnie zostawiać, widzę to. - wyrzuciłam Mu. - zdobywanie Cię było, jak podróż pociągiem. kolejne stacje. tudzież, pierwszy dotyk Twojej dłoni. pierwszy, nieśmiały buziak w policzek dany Ci na pożegnanie. w końcu coraz gorętsze pocałunki i szeptane z niepewnością wyznania. kiedy już prawie dotarłem do celu, nastąpiła awaria. cholera, banalnie to brzmi. mój pociąg się wykoleił. kilometr od Twojego serca. - abstrakcyjnie przedstawił naszą historię, po czym wziął głębszy oddech. - kochasz. kochasz Go, nie mnie.
|
|
 |
kiedyś to wszystko wydawało się takie inne niż dziś, a dziś wydaje się inne niż wszystko.
nie mam już tyle sił by walczyć za nas dwoje, usiłuje pomóc sam
sobie deprawując siebie na złą drogę
|
|
 |
pustą nienawiść zmienić w siłę walki, walki budującej pomyślność twojej marki
|
|
 |
wybaczyć - znaczy zacząć od nowa
|
|
 |
ucz się od nas obracać nic w coś, zamiast się poddać skumuluj złość
|
|
 |
i kierować swoim losem, bo nie osłonisz się przed ciosem
|
|
 |
bo nawet u bliskich nieczysty taniec być może, a wtedy się potkniesz na okopanym toporze
|
|
|
|